Od lat nie wychodziła z domu, od miesięcy jest przykuta do łóżka. Pani Anita jest więźniem własnego ciała. Otyłość spowodowała niewydolność krążeniowo-oddechową i olbrzymi obrzęk nóg. Nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować, a jej życie wisi na włosku.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Gdy najmniejszy ruch sprawia ból, przestaje się ruszać. Pani Anita Wasilewska od marca nie wstaje z łóżka. Od trzech lat nie wychodzi z domu. - Dopiero mam 30 lat. Chciałam zrobić to dla siebie. Skoro ważę około 300, przynajmniej 200 powinnam zgubić - wyznała pani Anita. Kobieta - jak przyznała reporterowi "Uwagi!" TVN Marcinowi Jakóbczykowi - jest na skraju życia. - To jest mój ostatni dzwonek, już nie wysiedzę dłużej na tym łóżku - stwierdziła.
To kwestia życia i śmierci - potwierdza pani Radosława Gelecińska, która od czterech miesięcy jest opiekunką pani Anity. - Przestała wierzyć w to, że kiedykolwiek wstanie z łóżka. Traci oddech. Gdy się położy, przygniata się własnym ciężarem - powiedziała pani Radosława.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Otyłość zabija częściej niż głód. Dane WHO są alarmujące
Pogłębiają się choroby wywołane przez otyłość, obrzęki. Jest podejrzenie nowotworu, ale pani Anity nie ma jak zbadać. - Lekarze powiedzieli, że mają za krótkie narzędzia. Nie daliby rady teraz mnie operować - przyznała kobieta.
Zamknięte koło staje się coraz bardziej szczelne - pomoc otrzyma, gdy schudnie, ale nie może schudnąć bez pomocy. - Mam się zgłosić do chirurga bariatry i porozmawiać o pomocy, a chirurg (powiedział - przyp. red.), że póki nie zejdę poniżej 200 kilo, to nie chce mnie widzieć na oczy - zrelacjonowała pani Anita.
Depresja i utrata córki
Nie chodzi o złą wolę - tłumaczą lekarze z różnych ośrodków. Przy tak wielkiej wadze jest ryzyko, że pacjentka nie przeżyje operacji. Kolejny warunek to determinacja - by po ewentualnej operacji zmniejszenia żołądka wytrwać w diecie i zdrowym trybie życia. - Pacjent musi mieć świadomość, czemu się poddaje, i że to nie jest łatwa droga, że to nie jest proste i to nie jest droga na skróty, że to jest ciężka, żmudna praca - podkreśla Monika Zacharzewska-Tomasik z z Działu Rozwoju, Promocji i Marketingu Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku.
Ta praca jest tym trudniejsza, im silniejsze jest uzależnienie. W przypadku pani Anity - od słodyczy. - Zjem coś dobrego, słodkiego, jestem szczęśliwa, daje mi to takie szczęście, uśmiech. A potem pożałuję tego, mówię: Boże, po co ja tyle jadłam - wyznała pani Anita. - Zadałam jej pytanie, w jaki sposób doprowadziła się do takiej wagi. To mi prosto z mostu powiedziała, że od tego, jak córkę jej zabrali. Było to mniej więcej 5 lat temu. Dostała depresji też, zajadając ją - opowiedziała pani Radosława.
Utrata córki panią Anetę boli najbardziej. - Sąd twierdzi, że nie jestem w stanie się opiekować na razie dzieckiem. Ona ma 14 lat, potrzebuje opieki matki. Jaką ja jej dam opiekę, siedząc w łóżku i umierając? Dlatego muszę stanąć na nogi, muszę wyjść z tego wszystkiego, żeby odzyskać córkę - zaznaczyła kobieta.
Szpital w Słupsku zapewnia, że nie odmawia pomocy. - Jeżeli rzeczywiście sytuacja jest jakaś ekstremalna, to może być tak, że będzie ona hospitalizowana, a nie będzie musiała być na wizytach - informuje Monika Zacharzewska-Tomasik. - Jeżeli znajdą się osoby, które mi pomogą, to i ja będę walczyć - obiecała pani Anita.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Uwaga!" TVN