Prezydent powiedział, że postanowił powierzyć misję stworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Zagraniczne media piszą o kolejnych tygodniach niestabilności politycznej i zignorowaniu deklaracji partii opozycyjnych. Opozycja mówi, że Andrzej Duda z jednej strony realizuje wolę kierownictwa PiS, a z drugiej strony gra na siebie.
Ponad cztery miliony wyborców więcej niż na PiS głosowało na partie demokratycznej opozycji, które zadeklarowały stworzenie nowego rządu. Wśród nich byli wyborcy z wrocławskiego Jagodna, którzy stali do 3 nad ranem w kolejce do głosowania. - Wyście wygrali te wybory. (...) To wy wskażecie tych, którzy przez najbliższe lata będą rządzić w Polsce. Mandatem tych ludzi będzie wasza wola - stwierdził lider PO Donald Tusk. Gdy Donald Tusk kończył spotkanie we Wrocławiu, było już jasne, że prezydent woli większości wyborców nie uszanował, że - tak jak niemal zawsze - w czasie swojej prezydentury stanął po stronie PiS-u. - Jest nieodrodnym synem matki partii - komentuje wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL).
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pierwsze posiedzenia Sejmu i Senatu. Znamy szczegóły
- Trzeba szanować demokratyczny wybór. Polacy zdecydowali, że wygrywa Prawo i Sprawiedliwość - podkreśla Michał Wójcik z Suwerennej Polski. PiS wybory wygrało, ale wolą większości nie powinno dalej rządzić. Na razie ani PiS, ani prezydent nie przyjmują tej informacji od suwerena, na którego chętnie się powołują, do wiadomości. Jednocześnie Andrzej Duda bardzo chwali wysoką frekwencję. - Tylko i wyłącznie w imieniu swojego obozu zagrał, podnosząc rękę na werdykt obywateli - uznała Paulina Hennig-Kloska, posłanka Polski 2050. Obywatele są cierpliwi. Taka postawa daje demokratycznej opozycji i Donaldowi Tuskowi komfort tworzenia nowego rządu, nawet wbrew woli prezydenta.
Duda chce zastąpić Kaczyńskiego?
Prezydent w kampanii mocno zaangażował się w poparcie dla PiS-u, a także w próbę wyeliminowania Donalda Tuska z polityki, podpisując lex Tusk. - Kaczyński i Morawiecki grają ręka w rękę z Dudą. Przedłużają ten czas wegetacji PiS-u po to, żeby ukraść na koniec najważniejsze instytucje państwa. Być może jeszcze coś zarobić. Chodzi o KNF, chodzi o Sąd Najwyższy - wylicza Krzysztof Gawkowski, poseł Nowej Lewicy. Nieoczekiwanie prezydent postanowił zmienić regulamin Sądu Najwyższego i zmniejszyć liczbę sędziów wymaganych do podjęcia uchwały. - Żeby poprzez obniżenie kworum w poszczególnych izbach sędziowie, którzy zostali powołali w wadliwej procedurze do Sądu Najwyższego, odzyskali możność orzekania i związania uchwałami pozostałych sędziów - zaznacza Jarosław Matras, sędzia Sądu Najwyższego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: To on przeprowadzi wybór drugiej osoby w państwie. Jakie kompetencje ma marszałek senior
Tzw. neosędziowie - bez udziału legalnie wybranych sędziów - mogliby podejmować decyzje wiążące dla całego Sądu Najwyższego. - Dla mnie cel jest oczywisty. Po to, żeby neosędziowie mogli podejmować uchwały nawet we własnej sprawie. W szczególności zmienić treść uchwały składu trzech izb Sądu Najwyższego - dodaje doktor Wojciech Górowski z Katedry Prawa Karnego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Chodzi o decyzję uznającą, że neosędziowie nie zapewniają prawa do niezależnego sądu. Gdyby zmienić regulamin - co się na razie nie udało - neosędziowie mogliby w uchwale uznać, że są legalnymi sędziami.
Sędzia Włodzimierz Wróbel pyta wprost: "ilu jeszcze prób legalizacji bezprawia, do którego dochodziło w ostatnich latach, można się wciąż spodziewać?" Opozycja jest przekonana, że wielu, bo prezydent rozgrywa tu własną grę. - Prezydent myśli o tym, żeby zastąpić Kaczyńskiego w przyszłości - zaznacza Cezary Tomczyk, poseł PO. Prezydent kończy swoją drugą kadencję za półtora roku. - Widząc, że nie ma szans na międzynarodową karierę po zakończeniu kadencji, że nie ma szans na zostanie mężem stanu po zakończeniu kadencji, próbuje wbić się na powrót do swojej matki, partii Prawo i Sprawiedliwość - zauważa Krzysztof Śmiszek, poseł Nowej Lewicy. - Jest gotów przejąć po Jarosławie Kaczyńskim stery w Prawie i Sprawiedliwości, i o to będzie zabiegał. Do tego potrzeba mu wyeliminowania Mateusza Morawieckiego - podkreśla Bogdan Klich, poseł PO. To szef gabinetu Andrzeja Dudy powiedział publicznie, że Jarosław Kaczyński powinien pójść na emeryturę.
Źródło: Fakty TVN