Były szef CBA stawia pytania obecnemu szefowi MSWiA, a każde brzmi niemal jak zarzut. Nie tylko on, ale też opozycja chce wiedzieć, czy służby specjalne na masową skalę podsłuchiwały jej polityków, zwłaszcza Trzeciej Drogi, i to tuż przed wyborami. Paweł Wojtunik mówi o ryzyku powstania spisku, ale władza zarzuca mu kłamstwo.
W ośrodku CBA w Lucieniu, na dwa dni przed wyborami, odbyła się odprawa. Paweł Wojtunik, były szef CBA, pyta, czy prawdą jest, że wtedy wydano tam specjalne polecenia, "aby w kontekście wyborów parlamentarnych masowo stosować kontrolę operacyjną wobec przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych". To jednak nie jedyne pytanie, bo Wojtunik chce też wiedzieć, czy te zalecenia płynęły z góry, czy szef MSWiA i koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński albo jego zastępca wiedzieli o tym, czy byli na tym spotkaniu i czy zgodzili się na to. - Możemy mówić o ryzyku powstania spisku - uważa były szef CBA.
Zobacz też: Odprawa w Lucieniu, kontrola operacyjna opozycji? Pytania do szefa MSWiA. Reakcja jego zastępców
Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba mówi, że i jemu sygnaliści przekazywali te informacje. Na spotkaniu miało być około trzydziestu osób z kierownictwa CBA. - Chcieli łowić wśród nowych posłów elektów, po to, żeby zagwarantować sobie większość, żeby PiS nadal mógł rządzić - uważa poseł. Stąd - jak słyszymy - szczególne zainteresowanie posłami Trzeciej Drogi. W partii dużo jest debiutantów, których można nakłonić lub zmusić zdobytymi informacjami do przejścia na stronę PiS-u. Liderzy są z kolei źródłem wiedzy o powyborczych planach.
- Brałam pod uwagę, że mogę być podsłuchiwana, inwigilowana - wyznaje Paulina Hennig-Kloska, posłanka Trzeciej Drogi. - Powołamy komisję śledczą w tej sprawie - deklaruje Piotr Zgorzelski, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, wicemarszałek Sejmu.
Inwigilację rozpoczyna się w razie konieczności bez zgody sądu, a za wiedzą prokuratora generalnego. Jeśli przez pięć dni zgody sądu nie ma, to zebrany materiał - podsłuchy, zawartość telefonu, komputera - służby mają zniszczyć. - Nie ma możliwości wymazania wiedzy z mózgów szefa CBA czy funkcjonariuszy, więc po pierwsze ta wiedza zostaje, a po drugie: dowody elektroniczne są do odzyskania - zwraca uwagę prokurator Ewa Wrzosek.
Władza odpiera zarzuty
Ze strony władzy huraganowe zaprzeczenia. - Niech przedstawi chociaż cień dowodu, który uwiarygodni to, co on mówi - wskazuje Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej. Z kolei wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik w mediach społecznościowych pisze, że "Wojtunik łże jak Tusk". Do sprawy odniósł się też prezydencki minister. - Niepotwierdzone w żaden sposób, a wręcz podlegające zaprzeczeniom informacje - zaznacza Paweł Szrot.
Odprawa w Lucieniu - jak się dowiadujemy - miała być rutynowa. - Trzeba dojść do tego, o czym panowie rozmawiali na dwa dni przed wyborami - mówi Bartosz Arłukowicz, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej, poseł elekt.
Jak słyszymy, zebrani na odprawie mieli rozmawiać o sprawach kadrowo-płacowych, a zarzuty o włączanie kontroli operacyjnej na czas wyborów czy działania nieleganie są nieprawdziwe.
- Nie było żadnej decyzji, żeby prowadzić nielegalne działania przeciwko polskiej opozycji. (...) Polskie służby działają w oparciu o przepisy prawa i jeżeli jest zgoda sądu na stosowanie kontroli operacyjnej, to takie kontrole są wszczynane w oparciu o informacje i podejrzenia związane z informacjami, które spływają do służb - informuje zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, a dopytywany o to, czy politycy mogli być inwigilowani, odpowiada, że "przesłanką nie jest działalność polityczna".
A co jest przesłanką? - Uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa - wskazuje prokurator Wrzosek, co jest pojeciem bardzo szerokim.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24