Od rozlewania paliwa i obrzucania farbą po podpalenia, czyli walka z konkurencją nad Bałtykiem

Źródło:
Fakty TVN
Od rozlewania paliwa i obrzucania farbą po podpalenia, czyli walka z konkurencją nad Bałtykiem
Od rozlewania paliwa i obrzucania farbą po podpalenia, czyli walka z konkurencją nad Bałtykiem
Jan Błaszkowski/Fakty TVN
Od rozlewania paliwa i obrzucania farbą po podpalenia, czyli walka z konkurencją nad BałtykiemJan Błaszkowski/Fakty TVN

Bezwzględna walka o klienta nad polskim morzem - podpalane samochody, obrzucane jajkami drzwi. Wygląda na to, że jeden restaurator chciał zastraszyć drugiego. Policja gromadzi dowody i ma ich już sporo.

To prawdopodobnie koniec koszmaru właścicieli bistra w nadmorskiej Ustce, których zastraszano i nękano, podpalając oraz niszcząc ich lokal. - Poczułem trochę ulgi, ale tylko częściowo - mówi Kamil Fabisiak, współwłaściciel Bistra Kanał w Ustce. Tłumaczy, że sytuacja negatywnie odbiła się na jego psychice.

Zaczęło się od rozlewania paliwa pod drzwiami knajpki i obrzucania fasady bistra farbą i jajkami. Skończyło się na podpaleniu dwóch firmowych aut. Po drodze było też niszczenie pensjonatu w budowie. Sprawcy przez długi czas byli nieuchwytni, chociaż jeden z podejrzanych został nagrany przez kamerę monitoringu, jak rzucił się na właściciela usteckiej restauracji.

- To były rzeczy, które zagrażały nie tylko zdrowiu i mieniu nas, ale tak naprawdę w przypadku płonących aut czy płonącego pensjonatu także życiu i zdrowiu wielu osób dokoła - zwraca uwagę Dawid Skrzypiec, współwłaściciel Bistra Kanał w Ustce.

Policja wkroczyła do akcji

Policja po reportażu w "Uwadze!" TVN i dostarczeniu przez pokrzywdzonych filmów z monitoringu zatrzymała podpalacza i osobę, która zlecała te przestępstwa. Okazał się nim dawny pracodawca jednego z poszkodowanych, który sam jest właścicielem lokalu gastronomicznego w pobliżu.

ZOBACZ TEŻ: Podpalenia, oblewanie farbą i obrzucanie jajkami. Dlaczego restauracja w Ustce jest celem ataków?

- Bierzemy również pod uwagę taką ewentualność, że do tych zdarzeń dochodziło po prostu, żeby wyeliminować konkurencję - informuje młodszy aspirant z Komendy Miejskiej Policji w Słupsku Jakub Bagiński.

Śledczy nie wykluczają, że wznowią umarzane wcześniej postępowania, bo pokrzywdzeni od trzech lat dostarczali dowody zastraszania.

- Postępowanie na ten moment jest rozwojowe. Natomiast nie możemy ani potwierdzić, ani wykluczyć możliwości ewentualności dalszych zatrzymań - przekazuje prokurator Kamil Wodziński z Prokuratury Rejonowej w Słupsku.

Za zniszczenie i podpalenie mienia oraz za podżeganie do przestępstwa sprawcom grozi do pięciu lat więzienia.

Autorka/Autor:

Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: TVN24