Od dziś żadna kobieta nie będzie musiała udowadniać, że się broniła, stawiała opór i walczyła z gwałcicielem. Brak zgody na seks to podstawa definicji gwałtu. Karane będzie wykorzystywanie kobiet odurzonych czy nieprzytomnych. Ale domniemanie niewinności pozostaje.
Dzień przed walentynkami, wcale nie pechowo, prezent i przestroga. - Trzynastka okazała się dla kobiet szczęśliwa - słyszymy.
- Kobieta nie jest ciałem, po które każdy może sobie sięgnąć, kiedy sobie tego zażyczy - skomentowała Kamila Ferenc z Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny "Federa".
Od czwartku w polskim prawie istnieje nowa definicja gwałtu. - Od dzisiaj każde obcowanie płciowe bez zgody jest zgwałceniem - podkreśla Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy i współautorka ustawy zmieniającej definicję gwałtu.
Kiedyś odsyłano je z kwitkiem, teraz będą objęte ochroną prawną
Dotychczasowa definicja miała ponad sto lat i uznawała, że polska kobieta domyślnie na seks się zgadza. A jeśli się nie zgadza, powinna pokazać, jak bardzo - aktywnie stawiając opór przemocy i groźbie.
- Śledczy, ale też sądy, skupiały się na szukaniu śladów jakiegoś oporu - zwróciła uwagę Joanna Gzyra-Iskandar z Fundacji "Feminoteka".
Prawo nie zauważało, że zastraszona przez silniejszego napastnika ofiara może na gwałt zareagować bezruchem, że może zostać odurzona lub wykorzystana, gdy jest nieprzytomna.
- Te osoby do tej pory odsyłano z kwitkiem, traktując je jako osoby, które być może tego chciały. Dzisiaj te wszystkie osoby będą objęte ochroną prawną - wskazała Anita Kucharska-Dziedzic.
Bo od czwartku w centrum postępowania ma być sprawca, a nie ofiara. - "Dlaczego pani tam poszła?", "Dlaczego pani wypiła?", "Dlaczego pani tak dużo wypiła?", "Dlaczego pani była ubrana wyzywająco?" albo "Jak pani była ubrana?". Z tymi pytaniami koniec - zapowiedziała Danuta Wawrowska, adwokatka i współautorka ustawy zmieniającej definicję gwałtu.
Jedno pytanie - do sprawcy
Zamiast tych pytań jedno, do sprawcy: "Czy miał pan zgodę na seks?".
- Będzie miał o tyle gorzej, że na swoją obronę nie będzie mógł podnosić chociażby tego, że nie stosował przemocy, nie groził, że to był "dobrowolny" stosunek - wyjaśnił dr Witold Zontek z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
To, co się nie zmienia, to domniemanie niewinności dla potencjalnego sprawcy i kara za fałszywe zeznania dla domniemanej ofiary. A dowody na gwałt musi znaleźć prokurator.
- Nie jest to znamię, które powinno nastręczać prokuratorowi problemu - oceniła w Sejmie Ewa Burdzińska z Prokuratury Krajowej. Czy tak będzie na pewno - sprawdzi parlamentarny zespół powołany do monitorowania wprowadzanej zmiany.
- To nie jest koniec drogi, to jest początek drogi - zapowiedziała Anita Kucharska-Dziedzic.
"Naprawdę rozpoczynamy wielką zmianę"
Definicja wchodzi w życie po półrocznym vacatio legis, które miało dać czas policji, sądom i prokuraturom, aby się z nowego prawa przeszkolić. - Aby osoby skrzywdzone tym przestępstwem, przecież już i tak poniżone, odarte z godności, skrzywdzone, straumatyzowane, nie wiktymizować ponownie - argumentowała prokurator Ewa Burdzińska.
Autorki zmiany podają, że codziennie w Polsce gwałconych jest 200 kobiet. Tylko siedem z nich gwałt zgłosi. Jednak w szesnastu zachodnich krajach, które już stosują definicję opartą na zgodzie, te statystyki się poprawiły.
- Zgłaszalność wzrosła co najmniej dwukrotnie, na przykład w Hiszpanii - zwraca uwagę adwokatka Danuta Wawrowska.
Ale za zmianą prawa musi iść też zmiana mentalności. - Naprawdę rozpoczynamy wielką zmianę - podkreśla Anita Kucharska-Dziedzic.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock