Premier Mateusz Morawiecki powiedział w końcu, jakie kupił obligacje. Wciąż nie wyjaśnił, dlaczego je kupił, a zrobił to w grudniu zeszłego roku, kiedy jako szef rządu mógł mieć informacje o nadchodzącej inflacji i planowanej przez Rosję inwazji na Ukrainę. - Rodzaj obligacji, które kupił premier, świadczy o tym, że pan premier absolutnie nie wierzy w to, że uda mu się zdławić inflację - zwraca uwagę Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Premier Mateusz Morawiecki powiedział więcej o swoich obligacjach za ponad 4 miliony 600 tysięcy złotych. Wskazał, że kupił dwa różne typy obligacji.
- Pierwsze to były trzyletnie obligacje oszczędnościowe oparte o WIBOR. Drugie to były chyba czteroletnie obligacje oparte o taką regułę, że w pierwszym roku jest oprocentowanie sztywne chyba 1,3 procent czy jakoś tak, a potem jest oparte o wskaźnik inflacji - wyjaśnił szef rządu.
Premier potwierdził, że kupił obligacje oparte o wskaźnik inflacyjny, a jeszcze w poniedziałek mówił, że nie kierował się wskaźnikiem inflacyjnym. - Nie kierowałem się żadnymi wskaźnikami inflacji - podkreślał polityk.
Jeszcze trochę więcej o obligacjach premiera powiedział rzecznik rządu Piotr Müller. W wywiadzie dla RMF FM zdradził, że szef rządu w obligacje zainwestował w grudniu.
W grudniu, gdy premier kupował sobie obligacje chroniące przed wysoką inflacją, nie zorganizował konferencji, na której zaapelowałby do Polaków o robienie tego samego. Nie zmienił ustawy budżetowej, do której rząd wpisał informację o niskiej inflacji.
- Rodzaj obligacji, które kupił premier, świadczy o tym, że pan premier absolutnie nie wierzy w to, że uda mu się zdławić inflację. Zauważmy, że zainwestował te obligacje, które są oprocentowane WIBOR-em, czyli im wyższa inflacja, tym wyższe stopy procentowe, im wyższe stopy procentowe, tym wyższy WIBOR. W związku z tym, jeżeli WIBOR będzie jeszcze rósł, to będzie rosło oprocentowanie obligacji, które posiada pan premier. Drugie są wprost oprocentowane inflacją - zwraca uwagę Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Premier Mateusz Morawiecki jednak odpiera zarzuty opozycji, że kupił obligacje, bo wiedział, że inflacja wzrośnie. - Czy ja jestem jasnowidzem? Czy ktokolwiek na świecie przewidział to, co się dzieje w tym roku? - pyta szef rządu.
W kwestii finansów premier jest nawet czymś więcej niż jasnowidzem, bo on ma absolutnie pewne i już zinterpretowane informacje od służb specjalnych, od wszystkich ministerstw, od wszystkich państwowych agencji. Nikt nie ma takiej wiedzy, a premier sobie kupił obligacje zabezpieczające przed wielką inflacją, a do budżetu wpisał małą inflację.
Wniosek Lewicy do CBA
Lewica zwraca się do Centralnego Biura Antykorupcyjnego z wnioskiem o sprawdzenie oświadczeń premiera i przypomina, że nie pełni on już stanowiska prezesa banku.
"Uprawnienia do akcji, wynikające i pochodzące z czasu pełnienia funkcji prezesa banku BZ WBK (obecnie Santander Bank Polska - przyp. red.), zostały zrealizowane na skutek decyzji banku na kwotę 295 012 zł. Cała ta kwota została przekazana przez premiera Mateusza Morawieckiego na cele charytatywne" - możemy przeczytać w oświadczeniu Centrum Informacyjnego Rządu.
To tylko jednak pogłębia wątpliwości co do oświadczenia premiera, bo tylko na uprawnieniach do akcji koncentruje się Centrum Informacyjne Rządu. To tylko sam początek transakcji, bo dalej uprawnienia zamieniają się w akcje, a dopiero po tej zamianie sprzedaje się akcje za pieniądze. Premier je sprzedał i nie wpisał w oświadczeniu majątkowym za ile.
Inni politycy obozu rządzącego nie ukrywają swoich transakcji. Minister Michał Wójcik wykazał, ile zarobił na transakcjach giełdowych, a premier nie wykazał. Nawet Łukasz Mejza, którego działalność biznesowa w zeszłym roku oburzyła niemal wszystkich polityków, pokazał to, czego nie pokazał premier, czyli inne dochody poza pensją i dietami poselskimi - w jego przypadku rozpisane dochody ze zbycia udziałów.
Koordynatorem służb specjalnych jest Mariusz Kamiński, wiceprezes PiS. Mateusz Morawiecki też jest wiceprezesem PiS.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24