U pana Zdzisława Zająca wykryto pęknięcie tętniaka aorty brzusznej z zakażeniem. Lekarze, by ratować mu życie, stworzyli biologicznie neutralną protezę. Czegoś takiego do tej pory nie zrobił nikt na świecie, bo zakażenia przy pękniętym tętniaku to rzadkość. Eksperyment zakończył się sukcesem - pacjent żyje i czuje się dobrze.
Pan Zdzisław Zając pod koniec października trafił na SOR do szpitala w Chrzanowie z pękniętym tętniakiem aorty brzusznej i zakażeniem. - Oni się nie spodziewali w ogóle, że wyjdę z tego. Z tego zabiegu. Już miałem 4 zawały - opowiada mężczyzna.
Panu Zdzisławowi uratował życie profesor Przemysław Nowakowski, który zdecydował, że uszyje pacjentowi protezę z łaty pochodzenia zwierzęcego, biologicznie neutralnej. - Chirurgia naczyniowa w szczególności wiąże się trochę z przycinaniem, szyciem, krojeniem, więc można powiedzieć, że jest to takie zaawansowane krawiectwo - mówi Nowakowski.
Czegoś takiego do tej pory nie zrobił nikt na świecie, bo zakażenia przy pękniętym tętniaku to rzadkość. Normalnie po wycięciu tętniaka chirurdzy naczyniowi wszczepiają pacjentom zwykłe, syntetyczne protezy. Jednak dla zakażonego pana Zdzisława Zająca jedynym ratunkiem była właśnie rurka biologiczna.
- Nie miałem żadnej decyzji w tej operacji. Dopiero później, jak już było po wszystkim, profesor mi opowiadał, co zastosował w aorcie - mówi pan Zdzisław.
Liczą, że to przyszłość w medycynie
Lekarze pochwalili się zabiegiem dopiero po dwóch miesiącach, bo nie byli pewni, czy pacjent przeżyje. Teraz już są pewni. Organizm pana Zdzisława Zająca zaakceptował protezę na aorcie brzusznej, na której teraz namnażają się przepływające z krwią jego własne komórki.
Lekarze nie mają wątpliwości, że takie zabiegi to przyszłość. Z materiałów biologicznie obojętnych - tak zwanych biologicznych macierzy komórkowych - będzie można łatać pacjentów, szyć im fragmenty naczyń na miarę, a wręcz kupować gotowe.
- Może się okazać, że za dwa, trzy, pięć lat będziemy mieć już dostępne takie fabrycznie gotowe materiały, które będą leżeć na półce i będziemy je mogli w takiej sytuacji użyć. I oby tak było - mówi Nowakowski.
Tętniaki aorty brzusznej zaczynają być problemem u niektórych osób po czterdziestce, częściej u mężczyzn niż kobiet, częściej u osób palących, z miażdżycą i z nieleczonym nadciśnieniem tętniczym. Ludzie zazwyczaj dowiadują się o tętniaku w ostatniej chwili, tak jak pan Zdzisław Zając. - Mam dużego sznyta na brzuchu, ale codziennie jest coraz to lepiej - mówi pacjent.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN