Niemal 200 osób utonęło w czasie tych wakacji. Przerażające jest nie tylko to, do jak wielu takich tragedii doszło, ale też to, że właściwie wszystkich można było uniknąć. To nie były niespodziewane uderzenie żywiołu, coś czemu nie można zapobiec.
Z raportu Rządowego Centrum Bezpieczeństwa wynika, że od 25 czerwca do końca sierpnia w Polsce odnotowano 183 utonięcia. Średnio każdego dnia wakacji życie pod wodą traciły niemal trzy osoby. - Mimo że wakacje dla większości z nas są już tylko wspomnieniem, pamiętajmy o zasadach bezpiecznego zachowania nad wodą przez cały rok, słuchajmy poleceń ratownika, pływajmy tylko w wyznaczonych miejscach oraz bezwzględnie nie łączmy alkoholu z zabawą nad wodą - apeluje Piotr Błaszczyk, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.
Polacy najczęściej toną w jeziorach, stawach i rzekach. Stosunkowo najrzadziej w morzu. Dziewięciu na dziesięciu tonących to mężczyźni, najczęściej w wieku powyżej 50 lat. Mniej niż pięć procent ofiar utonięć to dzieci. Zdaniem psychologa Leszka Mellibrudy - w wodzie naszym zachowaniem rządzą emocje, a nie logika. - Przestajemy wtedy kontrolować niebezpieczeństwa, zagrożenia. Stajemy się wtedy częścią natury, a natura - poza tym, że jest piękna -może być groźna - wyjaśnia Leszek Mellibruda, psycholog społeczny.
Po pierwsze: edukacja
Większość Polaków pływa rzadko - zazwyczaj tylko w wakacje. Woda to dla nas egzotyczne środowisko. Wielu turystów nie zna nawet podstawowych zasad na strzeżonych kąpieliskach. - Jeżeli jest biała flaga, wchodzimy do wody. Jeżeli jest czerwona flaga, nie wchodzimy do wody. Jeżeli nie ma flagi, to znaczy, że dyżur się zakończył - tłumaczy Jakub Byczkowski, Sopockie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Leszek Naziemiec od lat propaguje pływanie w otwartych akwenach. Twierdzi, że kluczem do bezpieczeństwa są nie ograniczenia lecz edukacja. - Trzeba by pewnie zacząć od dorosłych, którzy w naszym kraju mają bardzo małe umiejętności i teraz ci dorośli, którzy będą wyszkoleni, którzy będą wiedzieli, jak korzystać z wody, jak pływać - będą tę kulturę przenosili na następne pokolenie - opowiada Leszek Naziemiec, pływak długodystansowy, autor książki "Dzikie pływanie".
Córka pana Leszka pod jego okiem radzi sobie nawet z zimnym i wzburzonym Bałtykiem. Zawsze mają ze sobą dmuchaną bojkę. - Jeżeli się źle poczuję, coś mi się dzieje, mogę się jej złapać, ale też jak pójdę ja pod wodę, czy dziecko pójdzie pod wodę, a ja jestem na plaży, to ja widzę, gdzie - wyjaśnia pan Leszek.
W ostatnich latach w Polsce liczba utonięć nieznacznie spada. Wciąż jednak - w przeliczeniu na liczbę ludności - jest ich dwa razy więcej niż na przykład w Niemczech.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN