"Nie daj się nabić w butelkę" to warszawska kampania społeczna, która pokazuje skutki picia alkoholu przez młodzież, a także przez dzieci, bo kłopoty z alkoholem mają już nawet 11-latki. Eksperci podkreślają, że zanim konieczna będzie terapia uzależnień, warto próbować prewencji.
Mateusz pierwsze piwo, które wypił, ukradkiem zabrał od ojca. Od tamtego momentu pił przez całe dzieciństwo.
- W wieku 11-12 lat potrafiłem, na tyle miałem dobry organizm, wypić 5-10 piw i się czułem lepiej niż ktoś, kto by wypił dwa. Zdarzało się, że na lekcjach byłem w złej sytuacji, ale zawsze umiałem to wytłumaczyć, że źle się czuję po prostu. Wymiotowałem, próbowałem udawać, że coś się dzieje, skończyłem lekcje, szedłem do domu i w ten sposób ukrywałem się - wspomina Mateusz.
Dziś Mateusz przyznaje, że nie ukrywał się aż tak dobrze. Jak mówi, sąsiedzi i dorośli z najbliższego otoczenia wiedzieli o tym, że regularnie pije. Gdy miał 15 lat, niemal doprowadziło go to do śmierci - trafił do szpitala, we krwi miał sześć i pół promila alkoholu. Mimo to nie przestał pić.
- Chciałbym, żeby ktoś wtedy mnie otrząsnął i zabrał mnie z tego koszmaru - przyznaje Mateusz. Chłopak na odwyk po osiągnięciu pełnoletności zgłosił się sam. Do tego samego ośrodka terapii uzależnień stowarzyszenia MONAR tuż po ukończeniu 18. roku życia przyjechała też Oliwia.
- Kiedy miałam 11 lat, pierwszy raz spróbowałam alkoholu. Później to już szło wszystko po kolei - wspomina Oliwia.
Gdzie szukać pomocy?
Jak mówią terapeuci stowarzyszenia MONAR, Oliwia i Mateusz nie są wyjątkami. Młodych osób, które uzależniały się jako dzieci, do ośrodka terapeutycznego trafia coraz więcej.
- Kiedyś było nawet tak, że jak ktoś miał 30 lat i trafiał do ośrodka, to miał ksywę "dzieciak" w grupie. W tej chwili, ja akurat pracuję w placówce dla dorosłych, mamy całe grono osób, które ledwo ukończyły 18. rok życia - mówi dr Maria Banaszak, specjalista psychoterapii uzależnień.
Według ogólnopolskich badań, alkoholu chociaż raz w życiu próbowało aż 80 procent uczniów w wieku od 15 do 16 lat. Na niepokojące zjawisko zareagował między innymi warszawski urząd miasta - kampanią społeczną pod hasłem "Nie daj się nabić w butelkę". Ma ona zwrócić uwagę na to, jakie skutki może wywołać picie alkoholu przez młodzież i dorosłych.
- Młodym ludziom, którzy zaczynają zbyt wcześnie, układ nerwowy się nie rozwija tak jak należy i też nie kształtuje się odpowiednio psychika. Nawet cztery razy częściej uzależniają się w dorosłości - wskazuje dr Bohdan Woronowicz, opiekun merytoryczny kampanii "Nie daj się nabić w butelkę", specjalista psychiatra i superwizor terapii uzależnień.
Już po pierwszych przypadkach wypicia alkoholu przez dziecko można zgłosić je do bezpłatnych programów profilaktycznych w poradniach na terenie całego kraju. Doradzić mogą też konsultanci infolinii Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, "Pomarańczowej linii" i Stowarzyszenia MONAR.
- Wielu dorosłych może w tej sprawie stawiać granice. Taką szczególną grupą są sprzedawcy napojów alkoholowych, wiele od nich zależy. Niestety, nasze badania pokazały, że spora część nastolatków dokonuje zakupu w sklepach - zwraca uwagę Katarzyna Łukowska z Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom.
Sprzedaż alkoholu niepełnoletnim jest przestępstwem i przesłanką do odebrania koncesji.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Autor: Maria Mikołajewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24