Jeśli mówimy o tym, co dzieje się na granicy, to raczej są to dramatyczne historie. Tym razem po raz pierwszy jest to historia miłosna, o ile główny bohater tej opowieści mówił pogranicznikom prawdę. Sprawa wygląda tak - pewien Anglik pokochał w internecie pewną Rosjankę mieszkającą w Petersburgu. Niestety, nie jest to łatwy czas na takie uczucie.
Dla swojej ukochanej gotowy był nawet sforsować zieloną granicę. Wpadł w ręce polskich strażników, gdy po ciemku na piechotę próbował dostać się do Rosji. Kamera termowizyjna polskiej Straży Granicznej uchwyciła mężczyznę, który przed świtem błąkał się na tak zwanym pasie granicznym z obwodem królewieckim. Na filmie widać, jak mężczyzna, przyświecając sobie latarką, uporczywie próbuje znaleźć drogę do Rosji.
- Można powiedzieć, że miłość nie zna granic. Mężczyzna chciał koniecznie jechać do dziewczyny - informuje mjr Mirosława Aleksandrowicz z Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej.
Ta historia zaczęła się kilka godzin wcześniej na pobliskim przejściu granicznym z Rosją w Grzechotkach. To tam 37-letni Anglik podjechał samochodem. - Deklarował wjazd do Sankt Petersburga. Do narzeczonej, którą poznał przez internet - dodaje st. chor. sztab. Bogumiła Konsalik z Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej.
Nieudana eskapada
Anglik nie miał rosyjskiej wizy ani ważnego dowodu rejestracyjnego samochodu, więc funkcjonariusze zawrócili go z przejścia. Wypatrzyli go ponownie kilka kilometrów dalej na leśnej drodze, już na "zielonej granicy", gdzie - jak twierdził - przypadkowo utknął.
- Tłumaczył się tym, że nawigacja go źle pokierowała, że chciał się dostać na Litwę, a później z Litwy do Rosji, bo usilnie chciał dotrzeć do dziewczyny - wyjaśnia mjr Mirosława Aleksandrowicz.
Anglik musiał odłożyć spotkanie z Rosjanką na później. Za wjazd na pas graniczny i złamanie zakazu ruchu na lokalnej przygranicznej drodze został ukarany dwoma mandatami i musiał zapłacić 600 złotych.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: YT/STRAŻ GRANICZNA