Nie tak miało być - mówią mieszkańcy gminy Baranów. To tam ma powstać Centralny Port Komunikacyjny. Mieszkańcy protestują, bo nie wiedzą komu i za ile będą wywłaszczane grunty. A 120 dni na likwidację gospodarstwa to - zdaniem mieszkańców - o wiele za mało. Szykuje się referendum w sprawie lotniska.
W gminie Baranów, między Łodzią a Warszawą, powstanie komunikacyjne serce Polski. Ten gigantyczny projekt to ma być nie tylko największe polskie lotnisko, ale też węzeł drogowy i dworzec kolejowy.
Emocje w gminie sięgają zenitu. - Dla nas to jest cios. Dlatego, że my już pracy nie dostaniemy. A odbudować gdzieś, to trzeba mieć pieniądze - mówi Teresa Sykut, mieszkanka Stanisławowa, wsi w gminie Baranów.
W całej dyskusji nie tylko o pieniądze chodzi. - Budujemy port "Solidarność" w interesie wszystkich Polaków i w interesie mieszkańców okolicznych miejscowości - obiecywał we wrześniu zeszłego roki Mikołaj Wild, wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Brak konkretów
Ale mieszkańcy Baranowa skarżą się na brak konkretów i informacji, bo po tamtych szumnych wypowiedziach zapadła cisza, a o własny interes mieszkańcy muszą zadbać sami.
Powołali Stowarzyszenie "Zanim Powstanie Lotnisko - Centralny Port Komunikacyjny". - Po to, żeby bronić mieszkańców przed zakusami urzędników, którzy chcą nas jak stado baranów na rzeź poprowadzić - tłumaczy Wojciech Kornak, mieszkaniec Baranowa i członek stowarzyszenia.
Najwięcej zastrzeżeń mieszkańcy mają do projektu rządowej specustawy, czyli dokumentu, który ma regulować zasady wykupu przez państwo ziemi, wysiedlania mieszkańców i wypłacania odszkodowań.
Mieszkańcy twierdzą, że na wyprowadzkę dostaną cztery miesiące (120 dni), a to za mało. Że w dokumencie niejasno określono kto, ile i w jakim czasie dostanie pieniądze z likwidacji gospodarstwa. I w końcu skarżą się, że nikt nie pomyślał o rolnikach, którzy są tuż przed emeryturą.
- Wiadomym jest, że w nowym miejscu nie będą sobie organizować od podstaw gospodarstwa. Tylko trzeba zabezpieczyć dla nich pewne rekompensaty - mówi Andrzej Kolek, wójt Baranowa.
Referendum
Już trzy miesiące temu samorządowcy zgłaszali swoje uwagi do resortu infrastruktury. Część z nich, jak przyznaje wiceszef resortu Mikołaj Wild, zostanie wzięta pod uwagę. Ale zanim dokument trafi pod obrady rządu, swoje zdanie chcą wyrazić mieszkańcy.
W środę Rada Gminy Baranów zdecyduje, czy w sprawie budowy lotniska zorganizuje gminne referendum.
- Zależy, jakie będzie pytanie. Nie chcę lotniska. Chcę jak najwięcej za ziemię, żeby sobie coś normalnego kupić, a nie szukać gdzieś 500 kilometrów od Warszawy - mówi Justyna Kołodziejska-Maleta, mieszkanka Stanisławowa.
2,5 tysiąca mieszkańców zmieni adres
Rządowy pełnomocnik odpowiedzialny za budowę portu nie zdradza, ile pieniędzy przeznaczono na wykup działek. Rozmowy z mieszkańcami mają się toczyć indywidualnie.
Wstępnie szacuje się, że domy i gospodarstwa będzie musiało zmienić około dwóch i pół tysiąca ludzi.
- Negocjacje mają to do siebie, że obie strony próbują poznać swoje oczekiwania. Tak jak mówiłem, będziemy płacić godziwie. Choć nie będzie to interes życia, ale zapłacimy godziwie - przekonuje Mikołaj Wild.
Lotnisko ma być gotowe za dziewięć lat.
Autor: Dariusz Prosiecki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN