Ważność wyborów stwierdza Sąd Najwyższy. Jeśli stwierdzi, że są nieważne, to zgodnie z konstytucją wybory muszą zostać zorganizowane jeszcze raz. Orzekanie w tej sprawie to zadanie Izby Spraw Publicznych i Kontroli Nadzwyczajnej, ale w jej skład wchodzą tzw. neo-sędziowie, których status jest kwestionowany w świetle wyroków między innymi europejskich trybunałów.
- Niezależnie od tego, czy byłbym kandydatem na prezydenta, czy bym nie był, ten dzień spędzałbym w duchowej refleksji ze swoją rodziną - powiedział w święto Trzech Króli Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej i kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta, który był w Gdańsku na orszaku trzech króli.
- Ta prezydentura pana Nawrockiego może być dużo gorsza niż prezydentura Andrzeja Dudy - ostrzega Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej.
Polskie Stronnictwo Ludowe nie wystawiło w tych wyborach swojego kandydata, ale poparło kandydaturę Szymona Hołowni. - Bez dobrego wyniku Szymona Hołowni nie będzie silnej pozycji PSL-u. Bez dobrego wyniku naszego kandydata nie będzie zmiany w Polsce - wskazuje Władysław Kosiniak-Kamysz.
Problem z izbą Sądu Najwyższego
Głównym tematem kampanii na pewno pozostanie bezpieczeństwo. Jarosław Kaczyński, który odmroził swoją polityczną przyjaźń z Beatą Szydło, chciałby, żeby tematem numer jeden stała się drożyzna.
- Była odstawiona na boczny tor. Kampania Nawrockiego nie jest przełomem, więc szukane są postaci, które jakoś pozytywnie kojarzą się z pierwszych rządów PiS-u - komentuje Michał Szczerba, eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej.
- Być może za dużo się na niego nazbiera i będzie go trzeba (Karola Nawrockiego - przyp. red.) na ostatniej prostej podmienić. Gdyby to była Szydło, byłby to zaskakujący moment kampanii - ocenia Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy.
Marszałek Sejmu - w połowie stycznia - ma ogłosić datę wyborów. Rozpocznie się zbieranie podpisów i rejestracja wszystkich kandydatów.
W sprawie wyborów prezydenckich pewne jest tylko jedno: że się odbędą. Nie ma pewności, czy zostaną uznane za ważne, bo decydować ma nielegalna izba Sądu Najwyższego. To przede wszystkim problem prawny, za którym stoi Prawo i Sprawiedliwość, które stworzyło nielegalną i nieuznawaną Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. W jej skład wchodzą sędziowie nominowani przez upolitycznioną KRS.
- Myślę, że nawet ci ludzie, którzy nie są sędziami, ale zasiadają w neo-izbach, mają elementarne poczucie odpowiedzialności za swoje czyny - komentuje Michał Szczerba, eurodeputowany z Koalicji Obywatelskiej.
Co będzie, jak przegra kandydat PiS-u?
Jeżeli po wyborach do Sądu Najwyższego trafią protesty wyborcze - a zawsze jakieś trafiają - sąd może uznać, że wybory trzeba będzie powtórzyć.
- Orzekanie Sądu Najwyższego w kwestii ważności wyborów nie jest związane z tym, że hamuje w jakiś sposób czy przeszkadza w złożeniu przysięgi przez prezydenta - mówi prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
- Jeżeli 6 sierpnia kończy się kadencja obecnie urzędującego prezydenta, to jest to ostatni dzień, w którym należałoby zaprzysiąc nowo wybranego prezydenta - wskazuje dr Monika Haczkowska, konstytucjonalistka.
Decyzja "neo-izby" - o czym mówią rządzący - i tak nie zostanie przez nikogo uznana. Po wyborach, jeżeli przegra je kandydat PiS-u, rozpocznie się reforma wymiaru sprawiedliwości.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Chmiel/East News