Apel brzmi dramatycznie, ale sprawa jest wyjątkowej powagi. "Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów!" - nagłówki tej treści są dziś w gazetach, na portalach, można je usłyszeć i zobaczyć w radiu i telewizji. Problem polega na tym, że globalni giganci technologiczni bezkarnie i nieodpłatnie przejmują treści tworzone przez dziennikarzy. Zarabiają krocie, a zyski transferują za granicę.
Media - te duże i te lokalne - niejeden raz walczyły wspólnie o wolność słowa. Teraz znów wystąpiły we wspólnym proteście. - Jest kolejny przeciwnik, z którym musimy się zmierzyć. To są wielkie koncerny internetowe, które zarabiają na naszych treściach - podkreśla Bartosz Wieliński, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej". 70 procent reklam w internecie jest sprzedawanych przez gigantów technologicznych. - Redakcje są coraz biedniejsze, nie mają za co prowadzić redakcji i nie mają jak płacić dziennikarzom. W związku z tym zagrożenie jest takie, że w ciągu kilku lat tych informacji po prostu nie będzie - ostrzega Andrzej Andrysiak, wydawca "Gazety Radomszczańskiej".
- Ogromna część tych zysków (z reklam - przyp. red.) przechodzi do pośredników. Mamy do czynienia z zachwianą konkurencją na rynku - podkreśla Sylwia Czubkowska, dziennikarka TOK FM i współautorka podcastu "Techstorie".
W apelu polskie media zwracają uwagę, że giganci technologiczni "bezkarnie i nieodpłatnie wykorzystują tworzone przez nas treści, a zyski przekazują za granicę" i apelują do polityków, by w tej bitwie wsparli polskie media, które stoją na straży demokracji i wolności.
"W ogóle nie wysłuchano naszych postulatów"
Jak uzależnienie od wielkich koncernów może wyglądać przekonały się lokalne, małe portale. - Niektórzy wydawcy mają takie problemy. Na przykład jeden opublikował zdjęcie na Facebooku dotyczące protestu i za chwilę zostało zablokowane (jego konto - przyp. red.) - mówi Andrzej Andrysiak. Google Polska w odpowiedzi na apel mediów tłumaczy, że w ciągu trzech lat wypłaciło pięciu największym polskim wydawcom kwotę ponad miliarda złotych i zapewnia, że stosuje się do unijnej dyrektywy w sprawie praw autorskich. Polska tej dyrektywy jeszcze nie przyjęła. Sejm uchwalił natomiast ustawę o prawie autorskim.
- W ogóle nie wysłuchano naszych postulatów. W ogóle nie wzięto ich pod uwagę - zwraca uwagę Bartosz Wieliński. - Złożyliśmy już w Sejmie poprawkę zabezpieczającą interesy mediów w zderzeniu z cyfrowymi gigantami. Niestety, ta poprawka przepadła - podkreśla posłanka Lewicy Dorota Olko. Teraz ustawa trafiła do Senatu. Lewica zapowiada, że swoją poprawkę zgłosi ponownie. - Włączenie UOKiK-u jako mediatora, a ostatecznie regulatora - przypomina wicemarszałkini Senatu z Lewicy Magdalena Biejat.
Czego domagają się media?
Chodzi o to, by media miały pomoc arbitrażową państwa przy negocjowaniu umów na wykorzystanie ich treści przez Google'a i Facebooka. Takich zmian w ustawie się domagają. - Umożliwią nam uczciwe wynegocjowanie z takimi firmami jak Google czy Facebook podział zysków z pieniędzy, które oni dostają, a które dostają dzięki temu, że my tworzymy treści. Bez naszych treści oni by tych pieniędzy nie zarabiali - mówi Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onet.pl oraz członek Rady Polskich Mediów. Stanowisko rządu jest takie, że sprawa ma być rozwiązana kompleksowo i do negocjacji dojdzie jesienią. - Będzie nowa ustawa, szersza, która będzie wspólnie wypracowana - zapowiada marszałkini Senatu z Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska. - Wreszcie zrobić nowoczesną ustawę, która uwzględni, że internet istnieje w naszym życiu - dodaje.
- Politycy się wreszcie powinni naprawdę zacząć interesować i rozumieć, w jakim świecie funkcjonujemy. To po prostu są inne mechanizmy rozdziału pieniędzy na świecie - mówi Sylwia Czubkowska.
Senat zajmie się ustawą już 9 lipca, ale nie na wszystkich apel mediów zrobił wrażenie. - Będziemy takim zaściankiem cyfrowej komunikacji, więc zachęcałbym do rozsądnej rozmowy, a nie do takiego demagogicznego wykrzykiwania argumentów - mówi o proteście mediów Waldemar Pawlak, senator z Klubu Senackiego Trzeciej Drogi.
Część senatorów po przeczytaniu apelu stanęła jednak po stronie mediów. - Trzeba wspierać tych mniejszych, tych słabszych, ale tych, którzy polskim obywatelom dają gwarancję rzetelnej informacji - mówi senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Kwiatkowski. Sprawa jest skomplikowana, ma zasięg globalny, bo to nie tylko polskie media walczą z Google'em i Facebookiem. W wielu krajach toczą się w tej sprawie spory prawne.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24