Niewidomy pokazuje przedszkolakom, jak to jest, gdy nic się nie widzi. Dzieci najpierw się bawią, ale szybko rozumieją i uczą się pomagać.
- Kiedy dojrzewamy, kiedy jesteśmy coraz starsi, nie jesteśmy odporni na stereotypy, tworzą się w naszych głowach bariery. Przez to potem osoby sprawne same tworzą dystans w kontakcie z osobą niepełnosprawną - stwierdza Łukasz Baruch, przedstawiciel fundacji "Wygrajmy Razem".
Dlatego on zaczyna wcześniej. Pokazuje kilkulatkom, że świat można widzieć również węchem, smakiem, czy dotykiem.
Pan Łukasz dwanaście lat temu miał wypadek. W cztery miesiące świat na zawsze zniknął mu z oczu.
- Takim moim punktem odniesienia była dioda LED w telewizorze, czerwona, świecąca. Wstałem rano i już tej diody nie zobaczyłem. Wtedy już wiedziałem, że nie widzę - opowiada.
Mąż i ojciec
Łukasz przestał widzieć w marcu. W czerwcu miał być ślub.
- Jeden z lekarzy zaprosił narzeczoną do gabinetu i powiedział, żeby się zastanowiła nad tym, czy chce ze mną być, bo ja prawdopodobnie nie będę miał renty i że bierze sobie ciężar na plecy - wspomina.
Zawziął się. Nie widząc nauczył się sprzątać i gotować. Ale to dla niego było za mało. Założył fundację, by pomagać takim, jak on i o takich jak on uczyć innych.
Już po tym, gdy stracił wzrok narzeczona została jednak jego żoną, a on - ojcem.
- Gdyby mi ktoś powiedział 12 lat temu, że tyle uda mi się zrobić bez tego wzroku, to na pewno bym nie uwierzył. Nie spodziewałbym się, że życie w ciemności może być takie kolorowe - stwierdza Łukasz.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN