Ma niespełna trzy lata i strasznie cierpi. Małego Karola zabija jego własny kręgosłup. Jest on nienaturalnie długi i wygięty, uciska narządy wewnętrzne, miażdży tchawicę i żołądek. Tę wyjątkowo rzadką wadę można operować, a amerykański profesor, który może pomóc, był w czwartek w Centrum Zdrowia Dziecka.
Niezwykły Karol i jedyny taki profesor - laryngolog prof. Glenn Edward Green z Uniwersytetu Michigan - dogadują się świetnie.
- Rodzice Karola są bardzo dzielni. To nowatorska operacja i nie wszystko jeszcze wiemy. Mimo, że to wielka szansa dla Karola, dla jego rodziców samo myślenie o zabiegu jest wciąż bardzo trudne - mówi prof. Glenn.
Ale innego wyjścia rodzice nie mają. - Karolek jest w tej chwili taką beczką prochu. Jego powolutku zabija jego własny kręgosłup. Nam się wydawało, że mamy nieco więcej czasu - mówi ojciec Karola Mariusz Stadnik.
Specjalna operacja
Czasu jest niewiele. Niezwykle rzadka wada trzyletniego chłopca - zespół Bealsa - sprawia, że nienaturalnie długi kręgosłup wygina się do środka i miażdży narządy.
- Uciska tchawicę i może prowadzić do uduszenia - tłumaczy prof. Andrzej Piotrowski, kierownik kliniki anestezjologii i intensywnej terapii Centrum Zdrowia Dziecka.
Kilka razy było już o włos od najgorszego. Mały chłopiec każdego dnia znosi zdecydowanie zbyt dużo. Wszczepiona na stałe do tchawicy rurka tracheostomijna pomaga Karolowi oddychać, ale uniemożliwia mu mówienie i jedzenie.
Tchawicę chłopca może uratować profesor Green z amerykańskiego Uniwersytetu w Michigan, jedyny na świecie, który nowatorską metodą zoperował już piętnaścioro dzieci takich, jak Karol.
- Operacja jest dlatego wyjątkowa, że wykonywana jest u małych dzieci, które mają tchawicę o średnicy ok. 5-6 milimetrów. Wydaje się to dosyć proste, natomiast oni wymyślili materiał (implantu - przyp. red.), który w ciągu pięciu lat zniknie z organizmu - mówi prof. Andrzej Piotrowski.
To da czas polskim lekarzom, by zoperować chłopcu kręgosłup. Najpierw jednak specjalny implant utrzyma jego tchawicę w poprawnej pozycji.
- Jesteśmy w stanie wykonać implant specjalnie dla Karola, korzystając z drukarki 3D, na podstawie zdjęć jego tomografii komputerowej - informuje prof. Green.
Ciągły ból
Dzieci, które do tej pory spotykał profesor, miesiącami leżały na intensywnej terapii. Karolek aż śmieje się do życia. Rodzice nauczyli go języka migowego dla dzieci, by mógł się z nimi porozumiewać. Chcieliby jednak, by niektóre znaki ich synowi nigdy nie były potrzebne.
- Jego od urodzenia coś boli i on chyba do tego bólu jest przyzwyczajony. Takie po prostu jego życie - mówi Ewa Stadnik, matka Karola.
Nie musi takie być - zbiórka na operację wciąż trwa na platformie siepomaga.pl. Karol całusów do rozdania ma jeszcze sporo.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN