Listy poparcia kandydatów do nowej KRS - decyzją Naczelnego Sądu Administracyjnego - miały zostać opublikowane do 30 lipca, jednak Kancelaria Sejmu tego nie zrobiła. Powód? Decyzja szefa Urzędu Ochrony Danych Osobowych o wszczęciu postępowania w tej sprawie. Sejmowi urzędnicy przekonują, że są "związani korespondencją" z UODO i nie mogą opublikować list. Przeciwnego zdania są prawnicy i opozycja.
Jana Nowaka - członka-założyciela PiS-u i członka sądu koleżeńskiego PiS-u - Sejm wybrał nowym szefem Urzędu Ochrony Danych Osobowych na początku kwietnia. Oklaskiwał go wtedy na stojąco marszałek Marek Kuchciński.
- Powierzone mi obowiązki wypełniać sumiennie i bezstronnie. Tak mi dopomóż Bóg - ślubował Nowak 16 maja 2019 roku.
Jego ostatnia decyzja to tymczasowy zakaz publikacji list poparcia kandydatów do KRS. Choć sąd kazał opublikować listy z nazwiskami tych, którzy rekomendowali sędziów do wybranej przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa, to szef UODO napisał do kancelarii Sejmu, by tego nie robić.
- Jesteśmy też związani tą korespondencją, która trafiła. I to jest nasza opinia w tej sprawie - tłumaczył dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka.
"To kpina"
Prawników poproszonych o komentarz trzeba było zapewniać, że kancelaria Sejmu naprawdę mówi, że wyżej stawia korespondencję z urzędem niż prawomocny i ostateczny wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego.
- To jest jakaś kpina ze zdrowego rozsądku i z naszego porządku prawnego. W Polsce wyroki prawomocne są ostateczne - ocenił Piotr Gąciarek, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie i członek Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
- Co dzisiaj jest ważniejsze? Czy wyrok sądu wydany w imieniu RP, czy decyzja byłego radnego PiS wydana w imieniu Jarosława Kaczyńskiego? - pyta posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Dane podstawowe
W całej sprawie nie chodzi o ujawnianie peselów i innych wrażliwych danych, tylko o udostępnienie wykazu sędziów popierających zgłoszenia kandydatów do KRS.
Jednak po wyroku NSA politycy PiS-u nie mówią "twarde prawo, ale prawo". Nie mówią też, że "wszyscy są równi wobec prawa".
- W tle pozostają dane osobowe osób. To jest bardzo ważne - podkreśla wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
- Wiemy jedno - te podpisy to skandal. Bo gdyby nie było skandalu, wszyscy byśmy dawno wiedzieli kto i w jaki sposób poparł te kandydatury - odpowiada jednak Andrzej Halicki.
"Skrajnie ważna sprawa"
Opozycja podejrzewa, że ukrywane przez marszałka listy to dowód, że różne kandydatury wysuwali ci sami znajomi i pracownicy Zbigniewa Ziobry. To właśnie Ziobro i rządzący PiS ustawę na podstawie której wybierano członków nowej KRS przygotowywali, poprawiali i przegłosowali, a mówiąc o przejrzystości ukryli informacje o listach poparcia przed obywatelami.
- Tą demokratyzację i jawność do polskiego sądownictwa wprowadzamy - twierdził niegdyś minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
- Żądacie tych list tylko po to, żeby szykanować tych ludzi - twierdziła posłanka PiS Krystyna Pawłowicz.
Kancelaria Sejmu nie informuje, kto podjął decyzję, żeby nie ujawniać nazwisk z list poparcia kandydatów do KRS.
Niechęć do ujawnienia, kto konkretnie podjął decyzję o niewykonywaniu wyroku sądu, może mieć znaczenie procesowe, bo za to grozi grzywna.
Działaniom w sprawie publikowania list ma się przyjrzeć Rzecznik Praw Obywatelskich.
- To jest skrajnie ważna sprawa. Jak ją odpuścimy, to również możemy machnąć na Rzeczpospolitą Polską - uważa Andrzej Rzepliński, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Przed scenariuszem, że władza nie będzie wykonywać wyroków sądów miażdżąca większość prawników ostrzegała, gdy cztery lata temu premier Beata Szydło zaczęła odmawiać publikacji orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego.
- Nie mogę takiego dokumentu publikować - mówiła wtedy ówczesna premier Beata Szydło, a minister sprawiedliwości posiedzenie TK nazywał "spotkaniem sędziów, a nie stricte sądem konstytucyjnym".
Od zmian w Trybunale Konstytucyjnym zaczęły się zmiany PiS w wymiarze sprawiedliwości.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24