Premier pisze list do emerytów i rencistów o rekordowej waloryzacji rent i emerytur, o trzynastej i czternastej emeryturze oraz o podwyżce kwoty wolnej od podatku. W liście nie ma jednak nic o rekordowo wysokiej inflacji, której ta "rekordowa waloryzacja" nie zrekompensowała.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych wysłał listy do emerytów i rencistów. Świadczeniobiorcy w korespondencji znajdują informacje o decyzji waloryzacyjnej i przyznaniu tak zwanej 13. emerytury. Wysyłka listów rozpoczęła się pod koniec kwietnia.
Taki list otrzymał między innymi senator Marek Borowski. - To jest bezczelna propaganda wyborcza za pieniądze publiczne, z wykorzystaniem ZUS-u. Bardzo się zmartwiłem, że w podpisie znalazła się też pani prezes ZUS Gertruda Uścińska. ZUS powinien być od polityki daleko - komentuje.
List to w praktyce promocyjna ulotka rządu PiS-u, w której każdy senior może przeczytać o rekordowej waloryzacji rent i emerytur, a także o tym, że za rządów PiS-u przeciętna emerytura netto wzrosła o 81 procent, a za rządów PO o 55. - To jest zwykła informacja, która podaje fakty, czyli ile waloryzacja wynosiła - przekonuje rzecznik rządu Piotr Mueller.
- Dane, które są przytoczone, są zmanipulowane. Zupełnie abstrahują od wzrostu cen, który miał miejsce za czasów Tuska i za czasów Kaczyńskiego - odpowiada Borowski.
W liście emeryci przeczytają też między innymi o 13. i 14. emeryturze oraz o podwyżce kwoty wolnej od podatku. Nie przeczytają o rekordowo wysokiej inflacji i o tym, co podał Główny Urząd Statystyczny, czyli że realna wartość emerytur w 2022 roku spadła o prawie 5 procent, a waloryzacja, którą tak chwali się PiS, i tak nie zrekompensowała rekordowo wysokiej inflacji.
Premier głosami krytyki się nie przejmuje. W czwartek dziękował prezes ZUS, że "stara się przedstawić prawdę na najróżniejsze sposoby".
Część emerytów krytykuje list od ZUS
Emeryci, z którymi rozmawiały "Fakty" TVN, traktują list od ZUS jak promocję rządu - Ludzie nie lubią takich rzeczy. Oni wiedzą, że to wszystko kosztuje, że papier jest drogi - ocenia Krystyna Głowacka, emerytka. - To jest mylenie państwowego z partyjnym. Partia powinna za własne pieniądze i zupełnie oddzielnie takie rzeczy robić - dodaje Marek Borowski.
Minister Michał Dworczyk w kampanii na koszt ZUS i z udziałem prezes ZUS problemu nie widzi. - To nie jest kampania partyjna, tylko informacyjna - przekonuje. Dodaje, że dotacje dla partii politycznych również pochodzą z budżetu państwa, dlatego "chyba lepiej raz wydać środki budżetowe".
Przy okazji promocji rządu przez ZUS opozycja przypomina też, że państwowy Orlen w jednych spotach atakuje opozycję, a w innych chwali rząd i premiera, robiąc tym samym na koszt podatnika kampanię rządowi.
Opozycja zapowiada, że gdy formalna kampania wyborcza już się zacznie, każdy przypadek omijania budżetu komitetu wyborczego partii będzie zaskarżany do sądu.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock