To była ostra opinia publicysty wobec Kościoła. Skrytykowali ją politycy partii rządzącej i opozycji, a teraz na wniosek posła PiS-u sprawą zajmie się jeszcze prokurator. Wystąpienie Leszka Jażdżewskiego poprzedzało wykład Donalda Tuska o sporach politycznych i języku kampanii.
Kampania wyborcza w rozkwicie, więc i język kampanii bardzo się wyostrza. Ale są i tacy, którzy apelują o umiar.
- Każdy z nas powinien sobie zrobić rachunek sumienia. Ja też mam takie wypowiedzi, których żałuję, że te słowa padły - mówił 2 maja prezydent Andrzej Duda.
Prezydent w wywiadzie dla TVN24 żałuje słów o "ojczyźnie dojnej", a przewodniczący Rady Europejskiej w czasie wykładu na Uniwersytecie Warszawskim apeluje o zmianę języka.
- Jak to brzmi "my albo oni". Porównajcie to ze zdaniem "my i oni" - mówił podczas swojego wystąpienia Donald Tusk. - Dzisiaj w polskiej polityce gramatyka oparta na spójniku "albo" to jest właśnie gramatyka konfrontacji: "albo my, albo oni".
Te dwa głosy na politykach wrażenia nie zrobiły. Dla PiS najważniejsze są słowa, które padły przed wykładem Donalda Tuska.
- Kościół katolicki w Polsce, obciążony niewyjaśnionymi skandalami pedofilskimi, opętany walką o pieniądze i o wpływy, stracił moralny mandat do tego, by sprawować funkcję sumienia narodu - mówił Leszek Jażdżewski, redaktor naczelny czasopisma "Liberte!".
Dla PiS ta diagnoza to atak na Kościół i atak na wiarę, choć o wierze nie padło ani jedno zdanie. - Kto zapłacił za ten seans nienawiści? Kto zapłacił za to, by można było swobodnie atakować Kościół? - pytała Beata Mazurek z PiS.
- To zadziwiające, że Donald Tusk, także swoją obecnością i swoim wystąpieniem, firmował tego rodzaju ataki na polski Kościół i wiarę katolicką - mówił Zbigniew Kuźmiuk, eurodeputowany PiS.
PiS obawia się Tuska?
Od soboty PiS skupia się na słowach redaktora "Liberte!" i przekonuje, że powiedział to, co myśli sam Donald Tusk i cała Koalicja Europejska.
- To była całość - tłumaczy Jacek Saryusz-Wolski, kandydat PiS do europarlamentu.
Dla Koalicji Europejskiej to tylko dowód na to, jak bardzo PiS obawia się Donalda Tuska. - Przestraszył się wykładu Donalda Tuska, przestraszył się zainteresowania mediów, przestraszył się tego, że było dwadzieścia kilka milionów wzmianek w internecie - uważa Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej.
Nie zmienia to faktu, że politycy Koalicji Europejskiej zachwyceni występem Leszka Jażdzewskiego nie byli, a wręcz się od niego odcinali i uznali, że zaszkodzi im to w kampanii wyborczej. - Wykroczył poza formułę organizatora tego spotkania - uważa Grzegorz Schetyna
Szef PSL wręcz wpisał się w retorykę PiS. - Nie możemy się zgodzić na tych, którzy mówią i obrażają w jakikolwiek sposób całą wspólnotę Kościoła - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
"Powiedziałem, co myślę"
Za odcięcie się od słów publicysty koalicję ostro zaatakował Robert Biedroń. - Oni są średniowieczem. Boją się biskupa i księdza. Wystarczy, że Kaczyński tylko podniesie głos w obronie przywilejów Kościoła, to oni od razu chowają się do kąta i trzęsą portkami - mówił lider Wiosny.
- Niech się zastanowią, kto ma większe szanse na realizację proeuropejskich postulatów. Czy wielka koalicja, czy nowoutworzona partia, która mówi, że to nie ich wojna - stwierdził Radosław Sikorski, kandydat Koalicji do Parlamentu Europejskiego.
Sprawca całego zamieszania podtrzymuje swoje słowa. - Powiedziałem co myślę. Okazało się, że bardzo wielu Polaków myśli podobnie - zapewnia Leszek Jażdżewski.
Im bliżej wyborów, tym język będzie się zaostrzał. W czasie wykładu Donald Tusk przestrzegał przed jeszcze jednym. - W polityce nie może chodzić o to, by ktoś kogoś pokonał i unicestwił - napominał 3 maja były premier.
Jak mówił - nawet wygrani nie mają prawa mówić "Polska jest moja".
Poseł PiS Jan Mosiński poinformował, że zawiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez redaktora "Liberte!". Jego zdaniem, wypowiedź Jażdżewskiego "jest nacechowana nienawiścią do Kościoła katolickiego".
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24