Tęczowe rodziny zjawiły się u minister Katarzyny Kotuli. To dla nich ważny dzień, bo pierwszy raz państwo je zauważyło. W świetle polskiego prawa - nie istnieją. W ustawie o związkach partnerskich mają być takie rozwiązania, które mają pomóc także dzieciom z tych rodzin.
Wincent przyszedł ze swoją rodziną do kancelarii premiera. Jego rodzina to dwie mamy. - Kwestia spraw rodzin jednopłciowych wymaga uregulowania. Przyszedł na to odpowiedni moment. Już czas, najwyższy czas - uważa Katarzyna Kotula, ministra do spraw równości, posłanka Nowej Lewicy.
Pierwszy raz państwo zainteresowało się ich sprawami. Chociaż tęczowych rodzin jest w Polsce nawet 150 tysięcy, to w świetle prawa nie istnieją. - Rzecz, której potrzebujemy najbardziej, to jest rozpoznanie naszych rodzin przez prawo i zapewnienie bezpieczeństwa naszym dzieciom - podkreśla doktor Joanna Śmiecińska ze Stowarzyszenia Społeczności LGBT+ UAM.
Najwyższy czas na zmiany
Wincent ma dwie mamy, ale jedna nie ma do niego żadnych praw. - Ja jestem obcą osobą dla Wincenta. My się ratujemy aktami notarialnymi, ale one nie wszędzie są uznawane - wyjaśnia Patrycja Adamska, mama Wincenta.
Gdy polskie dziecko z tęczowej rodziny straci jednego rodzica, to straci wszystko. - Co miesiąc zadajemy sobie pytanie "co się stanie, kochanie, jak umrzesz, albo jak trafisz do szpitala". Żadna rodzina w heteronormatywnej relacji nie musi sobie tego pytania zadawać, bo ma rozwiązania prawne na wyciągnięcie ręki - tłumaczy Michalina Dement-Żemła.
Rodziny, gdzie rodzice są tej samej płci, takiego prawa nie mają. Te dzieci nie mogą dziedziczyć po zmarłych rodzicach, nie mają prawa do alimentów, gdy rodzice się rozstaną. - W Polsce przez wszystkie przypadki odmieniamy to, że dzieci są najważniejsze, ale każdego dnia łamiemy ich prawa przez nierozpoznanie naszych rodzin - podkreśla doktor Anna Strzałkowska z Fundacji "Tęczowe Rodziny", Uniwersytet Gdański.
Stąd pomysł, by w przygotowywanym projekcie ustawy o związkach partnerskich znalazła się adopcja i nie chodzi o adopcję dzieci z domu dziecka, a o adopcję wewnętrzną - gdy jeden rodzic adoptuje dziecko, które formalnie jest tego drugiego.
- Uznać stan faktyczny. Te rodziny już tu są, te dzieci wychowują się w tych rodzinach, teraz trzeba zrobić wszystko, żeby prawo je widziało, ale też prawo je chroniło - podkreśla Katarzyna Kotula. Tak jak chroni każde inne dziecko. - Kiedy mówimy o równym traktowaniu, o niedyskryminacji, to nie mówimy o żadnego rodzaju przywilejach - zaznacza Alina Szeptycka, pełnomocniczka prezydenta Wrocławia do spraw równego traktowania. - Jakiekolwiek rozwiązania, które wprowadzimy dla tęczowych rodzin, skorzystają na nich wszyscy, także chociażby samodzielni rodzice - dodaje Anna Mazurczak, adwokatka.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN