Żeby wygrać życie, musi wygrać z czasem. To ostatni moment na ratunek dla Kubusia. Chłopiec ma wiele poważnych wad wrodzonych, ale to 80-stopniowa skolioza powoli go zabija. Biologiczni rodzice go nie chcieli. Zastępczy dali o wiele więcej niż dom. Z determinacją walczą o każdą złotówkę, która da ich synkowi szansę na cud.
Kuba miał nie siedzieć, ani nie chodzić, ale jest małym wojownikiem, a dla rodziców zastępczych - darem.
- Przyjechaliśmy do szpitala. Zobaczyliśmy Kubę, jak leżał. Ja się tak odwróciłem, żeby nikt nie widział i się popłakałem - opowiada Tomasz Kosior, ojciec zastępczy Kuby.
To była miłość od pierwszego zobaczenia chłopca, którego biologiczna matka porzuciła w szpitalu.
- Najbardziej mnie to ruszyło, że Kuby nikt nie chciał. To mnie ścisnęło za serce - mówi Tomasz Kosior.
Pan Tomasz i jego żona od początku wiedzieli, że chłopiec ma ciężką skoliozę, która - nieleczona - może zabić.
- Kubuś jeszcze nie mówi, choć w nocy bardzo często się budzi i płacze - tłumaczy Jolanta Kosior, matka zastępcza Kuby.
Narządy wewnętrzne chłopca są po prawej stronie. Nie ma jednej nerki, a jego płuca są uszkodzone. To ostatni dzwonek na pierwszą z wielu operacji, ale ratunek jest aż za oceanem.
- W Polsce szukaliśmy i wszędzie spotykaliśmy się z odmową - mówi mama zastępcza Kubusia.
- Ja nie wiedziałem, że taka beksa jestem, że mnie to tak łapie za serce - dodaje Tomasz Kosior.
"Akt małej miłości"
Ruszyła zbiórka pieniędzy, a "rodzina" chłopca znacznie się powiększyła.
- Pan Lech Wałęsa, poruszony losem Kuby, podarował jeszcze jedną rzecz. Są to spinki do mankietów, które też będą do wylicytowania - opowiada Patrycja Krzymińska, organizatorka akcji "Zapełnijmy ostatnią puszkę Pana Prezydenta dla WOŚP".
Drobne wpłaty wzruszają najbardziej. W ten sposób zebrano już pół miliona złotych. Brakuje jeszcze trzystu tysięcy. Ale dzieją się cuda.
- Musiałam szybko się dostać z jednego punktu Trójmiasta do drugiego i kiedy pan taksówkarz usłyszał o tej historii, po prostu opowiadałam mu, co robię, czym się zajmuję i dlaczego się akurat spieszę, to powiedział "pani zachowa te pieniążki dla Kuby, ja nic nie chcę". Po prostu taki akt małej miłości - mówi Irmina Wolniak, inicjatorka akcji "Trójmiasto dla Kuby".
Ludzie, którzy podarowali chłopcu miłość i dom, teraz walczą o to, co najcenniejsze.
- W tym wszystkim najwięcej musiał Kuba wywalczyć. Musiał zrobić coś, żeby jakby nastąpił dalszy etap w jego życiu. Wszystko musiał sam osiągnąć - opowiada Jolanta Kosior.
- Tak sobie pomyślałem "Boże, jeśli mógłbym dać swój kręgosłup, to bym dał" - dodaje Tomasz Kosior.
************
AKTUALIZACJA:
Po emisji materiału w niedzielnych "Faktach" TVN zbiórka na leczenie Kubusia zakończyła się sukcesem. Na podobny finał czeka historia Dominika, o której można więcej przeczytać w materiale "Faktów w Południe" z 14 lutego.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24