Jak doszło do katastrofy ekologicznej na Odrze? Raporty niemiecki i polski wskazują na wzrost zasolenia rzeki i zakwit tzw. złotych alg. Jednak niemiecki raport dodaje, że to działalność ludzka przyczyniła się do wzrostu zasolenia. - Tak naprawdę władze w Polsce zrobiły wszystko, żeby tego winnego ukryć - uważa profesor Szymon Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, ekspert "Koalicji Klimatycznej".
Raporty o katastrofie na Odrze z Niemiec i z Polski łączy jedynie podanie głównej przyczyny, która zamieniła ją w rzekę śmierci: nagłe zasolenie.
- Wnioski w zasadzie są zbieżne raportów polskiego i niemieckiego, przy czym niemiecki wskazuje na działalność człowieka. Wprost nazywa to w ten sposób. Stronie polskiej zabrakło pewnej odwagi, żeby nazwać to działalnością człowieka, natomiast jest to działalność człowieka. Postawmy sprawę jasno, wody słone nie biorą się w słodkich wodach same z siebie - mówi doktor Alicja Pawelec, specjalistka do spraw ochrony wód.
Polacy swoje wstępne wnioski zaprezentowali przed prezentacją raportu niemieckiego. O katastrofę oskarżono złote algi, czyli słonowodne glony, które są toksyczne. Pośpiech spowodował, że zaprezentowano niekompletny raport. - Tak naprawdę władze w Polsce zrobiły wszystko, żeby tego winnego ukryć. Tak naprawdę nie przeprowadzono rzetelnych badań - uważa profesor Szymon Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, ekspert "Koalicji Klimatycznej".
Autorzy polskiego raportu rozmywają problem. Od początku katastrofy, czyli od dwóch miesięcy, płynie sprzeczny przekaz. Na początku premier Morawiecki mówił o zrzucie ścieków do rzeki, teraz urzędnicy tego "nie potwierdzają, nie wykluczają".
- Trudno jest wskazywać palcem, kto jest winien, ponieważ nie ma jeszcze wszystkich danych. Raport niemiecki natomiast mówi, że na pewno przyczynił się człowiek - podkreśla profesor Joanna Podlasińska z Wydziału Kształtowania Środowiska i Rolnictwa Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
Domysły i spekulacje
Brak kompletnego raportu rodzi spekulacje. - PiS ukrywa firmy, prawdopodobnie spółki Skarbu Państwa, które zatruły Odrę - uważa Izabela Leszczyna, posłanka PO.
- Brak wskazania winnego jest czymś, co nie powinno już mieć miejsca - uważa Zbigniew Girzyński, poseł Koła Poselskiego Polskie Sprawy. - Raport rządowy nie wskaże winnego, chyba że miałby nim być Donald Tusk - dodaje Piotr Zgorzelski, poseł PSL.
Odra to brudna rzeka. Różnych substancji pozbywa się w niej ponad pół tysiąca podmiotów. - Polskiemu rządowi w pewnym sensie algi spadły z nieba. Polski rząd z polskiego raportu wyciągnął wniosek "nic się nie stało, znaczy się stało, ale cóż, trudno, niewiele mogliśmy z tym wszystkim zrobić" - podsumowuje Krzysztof Cibor, działacz Greenpeace Polska.
Prokuratura ciągle bada, kto zatruł rzekę, która płynie głównie po naszej stronie. - To, że władze polskie ukrywają winnych, będzie wywoływało poczucie bezkarności wśród tych, którzy mogą do takiej katastrofy w przyszłości także doprowadzić. Bardzo źle się dzieje - mówi profesor Karaczun.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24