Ministerstwo Zdrowia pracuje nad jesienną strategią dotyczącą walki z epidemią COVID-19. Wśród pomysłów: większa rola lekarzy rodzinnych i mniej szpitali jednoimiennych. Jesienią nadejdzie sezon grypowy, o którym już teraz trzeba myśleć, żeby chory z grypą nie był pomylony z chorym na COVID-19.
Ratownicy i lekarze, którzy od kilku miesięcy mierzą się z epidemią COVID-19 postanowili opowiedzieć redakcji "Faktów" TVN, co udało się przez ten czas poprawić.
- Na początku to był chaos. Były braki sprzętowe, były braki kadrowe, były braki w naszej wiedzy, świadomości i to właśnie udało się pokonać - opowiada ratownik medyczny Tomasz Kłosiewicz. - Do kolejnej fali jesteśmy znacznie lepiej przygotowani, a to co jest najważniejsze, to jest to, że my się już nie boimy, bo czujemy się troszkę pewniej w tym wszystkim - dodaje dr Konstanty Szułdrzyński, anestezjolog, internista, kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.
Większa świadomość i wiedza nie oznaczają, że przed jesiennym sezonem grypowym medycy nie mają obaw. Wręcz przeciwnie, dla nich to czas intensywny przygotowań.
- Organizujemy pracę tak, żeby pacjenci nie czekali: wchodzą, wychodzą, wchodzi następny dopiero, gdy poczekalnia jest pusta - wyjaśnia specjalista medycyny rodzinnej dr Anna Krzyszowska-Kamińska.
Strategia resortu na jesień
Według nowej strategii Ministerstwa Zdrowia dotyczącej COVID-19 to lekarze rodzinni będą odgrywać większą rolę w walce z koronawirusem. Będą mogli "po zebraniu odpowiedniego wywiadu" zlecić testy na obecność koronawirusa.
Tyle, że do tej pory brakuje konkretów.
- My trochę się dziwimy, że to jest robione w zaciszu gabinetów ministerstwa, a z nami pewne rzeczy nie są konsultowane - zwraca uwagę prezes Federacji "Porozumienie Zielonogórskie" Jacek Krajewski.
Kolejny etap jesiennych zmian ma dotyczyć również zmniejszenia liczby tak zwanych szpitali jednoimiennych, które na początku epidemii wydzielono do walki z koronawirusem.
Obecnie w szpitalach jednoimiennych dostępnych dla pacjentów jest prawie siedem tysięcy łóżek, z czego zajętych jest ponad dwa tysiące. Natomiast 81 osób oddycha przy wsparciu respiratorów.
W pozostałych szpitalach mają powstać specjalnie wydzielone miejsca do diagnozy pacjentów z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. To następna zmiana jaką przygotował resort.
- Chcemy praktycznie we wszystkich szpitalach w Polsce stworzyć izolatki - zapowiedział 19 sierpnia wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
- Czy wszystkie szpitale będę w stanie się do tego przygotować? - Tego nie jestem w stanie powiedzieć i szczerze mam spore wątpliwości - ocenia dr Konstanty Szułdrzyński.
"Musimy zmienić system wymazów"
Kilka dni temu dyrektor szpitala w Krakowie alarmował, że należy usprawnić proces testowania na obecność koronawirusa.
Jak wynika z najnowszych danych, ostatniej doby wykonano niespełna 20 tysięcy testów. Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że jesteśmy w stanie wykonać ich nawet trzy razy więcej.
- Musimy zmienić system wymazów. Musimy dać możliwość pacjentom udania się do najbliższej jednostki po to, żeby móc wykonać w nim wymaz. Musimy zreorganizować system, jeśli chodzi o opiekę ze strony sanepidu - podkreśla dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24