W kolejnych miejscach w Polsce mieszkańcy mobilizują się i zbierają dary dla szpitali i oddziałów covidowych. W szpitalu w Kłodzku brakuje niemal wszystkiego - od artykułów pierwszej potrzeby, takich jak środki czystości czy woda, po kołdry, poduszki i termometry.
Szpital w Kłodzku boryka się z problemami finansowymi. Co więcej, w ostatnich dniach uruchomiono w nim, zupełnie od zera, oddział covidowy. Personel placówki alarmował o podstawowych brakach w wyposażeniu. Dlatego z pomocą ruszyli mieszkańcy, którzy wzięli sprawy w swoje ręce i zorganizowali zbiórkę.
- To jest nowy oddział, który praktycznie od zera powstał. Nie ma niczego. Parawany są potrzebne, wszystko jest potrzebne w takim nowym oddziale - mówi uwagę Damian Ślak, prezes Fundacji "Razem Możemy Więcej" przy Domu Dziecka w Kłodzku.
Mieszkańcy inwestują w oddział covidowy z myślą o sobie i swoich bliskich. Każdy dokłada mniejszą lub większą cegiełkę.
- Pierwszą partię środków dowieźliśmy w poprzednią sobotę, a w poniedziałek mój tata wylądował na oddziale covidowym, także każdego z nas może to spotkać - mówi Joanna Żabska, organizatorka zbiórki
Zapotrzebowanie placówki jest ogromne, bo wydatki na przebudowę, śluzy, zabezpieczenia, czyszczą konta szpitalne błyskawicznie.
- Żaden gospodarz nie trzyma zapasów na strychu. Potrzebujemy materacy do łóżek, potrzebujemy kołder, koców, poduszek - wymienia Jadwiga Radziejewska, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kłodzku.
Na kłodzkim oddziale covidowym nie ma nawet termometrów, nie wspominając już o stojakach pod kroplówki.
- Jest jedna z firm, która powiedziała u nas, że: ok, może spróbujemy zrobić sami, bo zajmujemy się metalurgią, może nam coś z tego wyjdzie - opowiada Maciej Awiżeń, starosta kłodzki.
Nie tylko w Kłodzku są braki
Im dalej od wielkich miast, im dalej od szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym, w którym jest wszystko oprócz pacjentów, tym trudniej.
Przedstawiciele szpitali wskazują, że oprócz braków personelu i ratującego życie sprzętu, wszędzie najbardziej brakuje podstawowych narzędzi.
- Pulsoksymetrów, słuchawek lekarskich, ciśnieniomierzy. Okazuje się też, że mamy zbyt mało materacy przeciwodleżynowych, które są bardzo istotne u pacjentów leżących pod respiratorami - wylicza Katarzyna Kęcka, prezes Szpitalnego Centrum Medycznego w Goleniowie.
W szpitalu w Kozienicach, oprócz środków ochrony osobistej, potrzebują chłodziarek do przechowywania leków oraz mikrofalówek i krzeseł dla chorych w izolatorium.
Potrzebne jest wszystko, co konieczne do opieki nad pacjentem, a czego nie może przynieść rodzina, szczególnie, że do szpitala covidowego nikt z bliskich nie może wejść.
O tym, co jest najbardziej potrzebne, najlepiej wiedzą byli pacjenci. - Na własnej skórze poczuli, co jest potrzebne i chcieli się odwdzięczyć czy to szpitalowi, czy pomóc innym pacjentom, którzy są w takiej samej sytuacji jak oni - zaznacza Marcin Prusak z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im J. Korczaka w Słupsku.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24