Miesiąc temu minister zdrowia Adam Niedzielski mówił o szczycie trzeciej fali pandemii na przełomie marca i kwietnia, i zakażeniach na poziomie 12 tysięcy dziennie. W ciągu ostatniej doby w Polsce odnotowano niemal 26 tysięcy zakażeń koronawirusem, a eksperci ostrzegają, że to jeszcze nie szczyt fali. W wariancie optymistycznym lepiej będzie za 10 dni, ale według innych prognoz na poprawę poczekamy do czerwca.
Jest źle, a będzie jeszcze gorzej – nie ukrywa tego główny doradca premiera do spraw COVID-19.
Profesor Andrzej Horban dopytywany, czy jego zdaniem 40 tysięcy zakażeń to będzie szczyt trzeciej fali pandemii w Polsce, odpowiedział: "coś koło tego".
Taką liczbę zakażeń możemy przekroczyć jeszcze przed Wielkanocą. Wtedy rząd będzie musiał ogłosić całkowity lockdown.
- Duża grupa ekspertów twierdzi, że jak najbardziej potrzebne jest ograniczenie mobilności ludzi, bo to jest spełnienie trzeciego warunku walki z chorobą zakaźną – mówiła w wywiadzie dla Radia Zet dr Grażyna Cholewińska-Szymańska, specjalistka chorób zakaźnych, ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie. Pozostałe dwa warunki to leczenie i szczepienia.
Oprócz pesymistycznej wersji jest też optymistyczna. - Przewiduję, że za około 8 do 10 dni zobaczymy trend spadkowy – twierdzi dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. Jest to możliwe, ale pod warunkiem, że będziemy zdyscyplinowani, czyli zachowamy higienę, dystans oraz będziemy zakrywać nos i usta maseczką.
- W tej chwili podstawową sprawą, aby ochronić nasz system ochrony zdrowia są indywidualne zachowania obywateli – podkreśla prof. Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.
Kiedy sytuacja się poprawi?
Spadek fali zobaczymy też tym prędzej, im solidniej będziemy przestrzegać kwarantanny. Jeżeli członek rodziny choruje, pozostali koniecznie muszą znaleźć się na kwarantannie.
- To jest coś, czego się w tej chwili chyba nie do końca w Polsce przestrzega, bo jeżeli spojrzymy na ilość osób zakażonych i ilość osób w kwarantannie, to w relacji do wiosny rok temu mamy tutaj duże zaburzenia proporcji – zwraca uwagę dr Aneta Afelt z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Czy więc zwycięży wersja optymistyczna i na początku kwietnia pandemia zacznie opadać, czy też zrealizuje się scenariusz pesymistyczny, bliższy realiom, uwzględniający nasze zachowania? Jeżeli zła wersja weźmie górę, to według ekspertów "czeka nas ciężki kwiecień".
- Czeka nas ciężki kwiecień i nie należy liczyć na to, że w maju będzie lepiej – uważa Filip Dreger z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW.
Zdaniem profesora Andrzeja Horbana pod koniec maja sytuacja w Polsce powinna się poprawiać. - Mam nadzieję, że już niedługo będzie lepiej. Myślę, że na koniec maja, w czerwcu – stwierdził doradca premiera.
Przy tego typu prognozach trzeba brać pod uwagę wiele czynników, także charakter kontaktów społecznych. W Polsce są one intensywne w rodzinach, poza rodzinami już nie bardzo.
Włosi prowadzą intensywniejsze życie towarzyskie i tam fale pandemii są gwałtowne, ale za to krótkie. W Polsce mogą trwać o wiele dłużej, do tego nie wiemy, czy wirus znowu nie zmutuje.
- Nie wiemy, czy nie będzie czwartej fali na jesieni i nie wiemy, kiedy wirus rzeczywiście osiągnie apogeum – stwierdziła w wywiadzie dla Radia Zet dr Grażyna Cholewińska-Szymańska.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN