Do walki z COVID-19 stają obok lekarzy chorób zakaźnych także położne, ortopedzi i lekarze stażyści. Niektórzy przyznają, że się bali. Warunki pracy sprawiają, że czasami wśród medyków dochodzi do omdleń.
- Rozwiązujemy kwestie złamania, urazu, niestabilności stawu. Tutaj musieliśmy zajmować się chorym całościowo - mówi Mateusz Gąciarz, ortopeda w szpitalu MSWiA w Krakowie, który zajmuje się także pacjentami z COVID-19.
Ambicją stała się nie liczba nowatorskich operacji, a poprawa stanu pacjenta, najlepiej bez użycia respiratora. To wymagało "przebranżowienia się" i doszkolenia.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
W szpitalu covidowym MSWiA w Krakowie każdy oddział leczy pacjentów z koronawirusem, są w tym gronie także położne. - Pojawiła się na przykład mama karmiąca na oddziale, to wiadomo, że oczy mi się zaświeciły i od razu z chęcią z jakąś poradą laktacyjną do niej biegłam - opowiada położna Agnieszka Posieczek. Chciałaby, jak przedtem, witać życie. - Codziennie spotykamy się ze śmiercią, często są to trudne emocje - przyznaje.
Stażystka Maria Czarnobilska powinna zdobywać doświadczenie jako pediatra, nie zakaźnik. Docenia jednak, że walka na covidowym froncie wiele ją nauczyła.
- Bałam się. Weszłam na oddział i potem, gdy już się przebierałam, wychodziłam, to zastanawiałam się, czy odkaziłam dobrze ręce, czy nie przyniosę tego wirusa. Teraz nie myślę w kategoriach, że się zakażę - przyznaje dr Czarnobilska. - Wielu pacjentów ma ten obraz intensywnej terapii i to powoduje, że się napędza. Trzeba wtedy spokojnie porozmawiać z pacjentem - opowiada.
"Zdarzają się przypadki omdleń"
Lekarze robią wszystko, żeby się ułożyło. Także w szpitalu covidowym w Szczecinie. Nawet jeśli to oznacza, że mdleją ze zmęczenia, bo leczą COVID-19 i operują jednocześnie. - Nastawienie złamania wymaga i siły, i sprytu, i czasami te zabiegi trwają długo - opisuje dr Dariusz Kozerawski, lekarz w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie. - Zdarzają się przypadki omdleń wśród zespołu operacyjnego - dodaje.
Muszą się trzymać także neurolodzy. Zwykły szpital nie przyjmie pacjenta zakażonego koronawirusem, który jednocześnie przechodzi udar. - Z reguły są to pacjenci bardzo ciężcy, pacjenci, którzy trafiają do nas bardzo późno, z licznymi chorobami współistniejącymi - mówi Małgorzata Niekrasz, lekarka w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie.
Dlatego wszyscy lekarze apelują, by chorzy nie czekali ze zgłaszaniem się do szpitali.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Samodzielny Publiczny Wojewódzki Szpital Zespolony w Szczecinie