Kolejny raz przebyli setki kilometrów, by się zaszczepić. "Dla zdrowia warto dużo"

Kolejny raz przebyli setki kilometrów, by się zaszczepić. "Dla zdrowia warto dużo"
Kolejny raz przebyli setki kilometrów, by się zaszczepić. "Dla zdrowia warto dużo"
Paulina Chacińska | Fakty po południu
Kolejny raz przebyli setki kilometrów, by się zaszczepić. "Dla zdrowia warto dużo"Paulina Chacińska | Fakty po południu

Państwo Kowalscy i państwo Grochowscy z Tarczyna po raz kolejny wsiedli w swoje samochody, by się zaszczepić na COVID-19. Tym razem w Wałbrzychu przyjęli drugą dawką. Oba małżeństwa cierpią lub cierpieli na choroby nowotworowe, więc zależało im na czasie. Woleli przejechać setki kilometrów, by szybciej się zaszczepić, niż czekać na termin w bliższej placówce.

Państwo Kowalscy na szczepienie w Wałbrzychu jechali z okolic Tarczyna, ponad 420 kilometrów.

- Syn prowadził i przyjechał z nami z tego względu, że po szczepionce można się różnie czuć, więc prowadzić może byłoby niebezpiecznie. A tak zawiezie nas bezpiecznie do domu - tłumaczy Zbigniew Kowalski.

Czytaj więcej: Szczepienia na COVID-19 - raport tvn24.pl

Zaledwie 2 godziny później, w tym samym punkcie w wałbrzyskiej Starej Kopalni, po drugą dawkę szczepionki przeciwko COVID-19 zgłosili się sąsiedzi pani Elżbiety i pana Zbigniewa. Ich droga do odporności była jeszcze dłuższa, bo jechali prosto z sanatorium w Kołobrzegu, czyli niecałe 500 kilometrów.

Równo 6 tygodni temu państwo Kowalscy i Grochowscy byli razem po pierwszą dawkę szczepionki. Wtedy, żeby zdążyć na ósmą rano, z domu wyjeżdżali nocą.

"Dla zdrowia warto dużo"

Zdecydowali się na tak daleką podróż, bo chcieli zaszczepić się jak najszybciej, a na termin w miejscu zamieszkania nie mogli liczyć. Mimo zapewnień rządzących.

- Że na Narodowym tyle się szczepień robi. Po prostu złość mnie wzięła. Niestety, w wielkiej stolicy nie mogliśmy tego zrobić, ani w okolicach, w Mazowieckim w ogóle - wyjaśniała 13 marca Elżbieta Kowalska. - Myśmy obdzwaniali Grodzisk i Radom, gdziekolwiek, no, niestety, na razie nie było. A ja zapisywałam się na szczepienie 11 stycznia - tłumaczyła tego samego dnia Aleksandra Grochowska.

Zależało im na czasie, bo ciężko chorują. U pani Elżbiety miesiąc przed pierwszym szczepieniem zdiagnozowano nowotwór szpiku kostnego. Jej mąż walczy z rakiem płuc. Po chorobach nowotworowych są także państwo Grochowscy.

- Dla zdrowia warto dużo. Także, jeżeli jest ten wybór i jest ta możliwość, mąż czuł się w miarę dobrze, sąsiad również jest mobilny, byliśmy w stanie jakoś sobie to połączyć - mówiła w marcu pani Aleksandra.

- W tym wieku trzeba dbać o to zdrowie. Jest szansa, że człowiek mniej będzie odczuwał, jeśli by coś się stało - stwierdził wówczas Zbigniew Kowalski.

Wyboru Wałbrzycha nie żałują. Wiedzą, że wielu mniej mobilnych seniorów takiego wyboru nie miało. Wszystkich jednak do szczepień zachęcają - bez względu na czas i miejsce.

- Jest spokój ducha. Chcę być bezpieczny dla siebie i dla kogoś - mówi Wojciech Grochowski. - Bardzo zachęcamy wszystkich, żeby się zaszczepili, bo po prostu będą bardziej odporni - podkreśla Elżbieta Kowalska.

Autor: Paulina Chacińska / Źródło: Fakty po południu TVN24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24