Zreformujemy, zmienimy, mamy pomysły i plan - z takimi sloganami prezes PiS ruszył w Polskę. Jarosław Kaczyński prowadzi quasi-kampanię wyborczą tak, jakby był liderem opozycji, a nie partii, która rządzi od siedmiu lat. Niemniej jednak nie zapomina też narzekać na zachowującą się "nienormalnie" opozycję i "rozwrzeszczanych" wyborców.
Jarosław Kaczyński mówi, że władza sama siebie nie może kontrolować, a oddał swojej władzy kontrolę nad policją, służbami specjalnymi i prokuraturą. Mając taką kontrolę, mówi jak lider opozycji. - Zmienimy, doprowadzimy Polskę do takiego stanu, w którym przyzwoitość będzie realizowana - obiecuje lider partii, która rządzi od 7 lat.
- Oni przez siedem lat rządów nadal udają, że są w opozycji - ocenia wiceprzewodniczący PO Borys Budka. - Czekam tylko, kiedy zażądają dymisji rządu Donalda Tuska - dodaje.
Po siedmiu latach zmieniania wymiaru sprawiedliwości Jarosław Kaczyński obiecuje przystąpienie do zmian w wymiarze sprawiedliwości. Ponadto obwinia opozycję za porażki rządu. - Gdyby opozycja zachowywała się normalnie, tobyśmy to przeprowadzili - twierdzi prezes PiS.
- Siedem lat nażerali się do oporu. Defraudowali państwowe pieniądze. Przejmowali kolejne sekcje życia publicznego, jak prokuratura, sądy, media - wymienia Szymon Hołownia, lider Polski 2050.
Wyborcy głośno krytykujący rząd nie są wpuszczani na spotkania z Jarosławem Kaczyńskim. Sam prezes PiS na spotkaniu w Poznaniu mówił o "rozwrzeszczanych" i tych, którzy "upadli bardzo nisko". - Biorąc pod uwagę ich język, ich agresję, ich twarze - wyjaśniał Kaczyński. Ten sam polityk od lat uważa siebie i swoją partię za ofiary przemysłu pogardy.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24