Benjamin Netanjahu zapowiada, że będzie kontynuował wojnę z Hamasem, dopóki "nie zostaną osiągnięte wszystkie cele". Premier Izraela uważa, że nalot na Rafah, w wyniku którego wybuchł pożar w obozie dla przesiedleńców, był "tragicznym błędem". Zginęło co najmniej 45 osób. To głównie kobiety i dzieci. Atak potępiły między innymi Niemcy, Francja i Turcja. Sekretarz Generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych po raz kolejny przypomniał, że w Strefie Gazy nigdzie nie jest bezpiecznie.
Rodzina Salmanów od października była przesiedlana już osiem razy. Teraz znów musi uciekać. Z jej schronienia w Rafah niewiele zostało. - Byliśmy w namiocie, kiedy nagle zaczął się ostrzał. Nie wiedzieliśmy, gdzie mamy uciekać. Było ciemno. Karetki nie dotarły od razu. Wszędzie leżały ciała. Zabieramy nasz dobytek. Nie wiemy, dokąd mamy pójść. Nigdzie nie jest bezpiecznie - relacjonuje Manal Salman, mieszkanka Strefy Gazy.
Netanjahu nazwał nalot na Rafah "tragicznym błędem"
W wyniku izraelskiego ataku zginęło co najmniej 45 osób. To głównie kobiety i dzieci. Wielu przesiedleńców doznało poważnych oparzeń. Przemawiając w parlamencie, Benjamin Netanjahu atak nazwał "tragicznym błędem". Zapowiedział jednak, że dopóki Izrael nie osiągnie wszystkich zamierzonych celów, będzie kontynuował wojnę z Hamasem.
- Ewakuowaliśmy około miliona ludzi z Rafah. Niestety pomimo naszych największych wysiłków, których celem było niekrzywdzenie cywilów, doszło do tragicznego błędu. Prowadzimy dochodzenie w sprawie tego incydentu - przekazał premier Izraela.
- To smutne, że mamy ofiary wśród cywilów, ale to jest wojna, której chciał i którą rozpoczął Hamas - dodaje Avi Hyman, rzecznik prasowy izraelskiego rządu.
Atak na Rafah potępiło wielu światowych przywódców i wiele organizacji międzynarodowych. Emmanuel Macron wezwał do natychmiastowego zawieszenia broni. Prezydent Turcji zapewnił zaś, że zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby pociągnąć winnych do odpowiedzialności.
Unia Europejska naciska na Izrael, żeby zastosował się do zeszłotygodniowego orzeczenia Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, który nakazał między innymi wstrzymanie działań militarnych w Rafah.
- Z całą mocą potępiam ten atak. Pokazuje on, że w Gazie nigdzie nie jest bezpiecznie. Do ataku doszło krótko po tym, jak Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości nakazał wstrzymanie wszelkich działań wojskowych w Strefie Gazy - mówi szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.
"To, co się wydarzyło, było najnowszą i być może najbardziej okrutną obrzydliwością"
Rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego zapewnił, że Stany Zjednoczone współpracują z Izraelem, żeby ustalić, co dokładnie się wydarzyło. Podkreślił jednocześnie, że Izrael ma prawo atakować Hamas.
Po ostrzale Rafah Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych zwołała nadzwyczajne posiedzenie.
"Potępiam działania Izraela, które doprowadziły do zabicia dziesiątek niewinnych cywilów szukających schronienia przed tym śmiertelnym konfliktem. W Strefie Gazy nie ma bezpiecznego miejsca. Ten horror musi się skończyć" - można przeczytać we wpisie sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa na platformie X.
"Niezależnie od tego, czy atak na Rafah był zbrodnią wojenną, czy 'tragiczną pomyłką', dla mieszkańców Gazy nie ma miejsca na dyskusję. To, co się wydarzyło, było najnowszą i być może najbardziej okrutną obrzydliwością" - czytamy w komunikacie Martina Griffithsa, szefa operacji humanitarnych ONZ.
ZOBACZ TEŻ: Reuters: izraelskie czołgi w centrum Rafah
Izrael ostrzelał Rafah kilka godzin po pierwszym od miesięcy ataku rakietowym Hamasu na Tel Awiw. Izraelska armia twierdzi, że przeprowadziła "precyzyjny" ostrzał, ale Lekarze bez Granic odrzucają te stwierdzenia. Uważają, że atak na tak zwaną bezpieczną strefę Rafah pokazuje, że Izrael lekceważy życie palestyńskich cywilów. Rafah zmieniło się w piekło na ziemi - twierdzą organizacje humanitarne.
- Palestyńczykom powiedziano, że nie mogą przebywać w niektórych obszarach Rafah. Ale w miejscu, w którym doszło do ostrzału, mieli prawo być. Nagle ich namioty zostały zbombardowane. Zajął je ogień. Moi koledzy pracujący na miejscu mówili mi, że słyszeli płaczące dzieci, ale nie mogli im pomóc. Nie było straży pożarnej, która mogłaby zareagować - mówi James Elder z UNICEF-u.
Katar uważa, że atak na obóz dla uchodźców w Rafah może utrudnić negocjacje dotyczące uwolnienia zakładników i zawieszenia broni. Katarskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło, że przeprowadzony przez Izrael ostrzał stanowi poważne naruszenie prawa międzynarodowego.
Pomimo apeli światowych przywódców we wtorek izraelskie czołgi wjechały do centrum Rafah.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS