Nie będzie tańszego prądu, nie będzie pieniędzy z podatków dla samorządów, nie będzie inwestycji i remontów. To wszystko byłoby w zasięgu większej liczby gmin, gdyby PiS nie zwiększył minimalnej odległości wiatraków od zabudowań z 500 do 700 metrów. Te gminy, które pobudowały wiatraki, zanim PiS wprowadziło restrykcje, dziś wymieniają wielomilionowe korzyści.
W Potęgowie postawili na energię z wiatraków i mają z tego czysty zysk oraz czyste powietrze. - Gmina się rozwija. Czyli budujemy kolejne kilometry dróg, budujemy kolejne oświetlenie, modernizujemy szkołę, mogliśmy wybudować żłobek na terenie Potęgowa. Zakupimy autokary szkolne i zakupimy wozy strażackie - wyjaśnia Dawid Litwin, wójt gminy Potęgowo.
Podobnie sytuacja wygląda w miejscowości Wielowieś, gdzie jest 20 wiatraków. - W ciągu roku nie wysyłamy 300 tysięcy ton CO2 do atmosfery. Korzyści dla gminy to przede wszystkim 2,5 miliona złotych rocznie z podatków od nieruchomości - mówi Zygfryd Stróżyk, zastępca wójta gminy Wielowieś.
W Oławie jest 10 wiatraków. W dwa lata to milion złotych zysku z podatków, a to dopiero początek. - Żeby po prostu pokazać radnym, na jakiej zasadzie to będzie działało, jak to będzie funkcjonowało. W przyszłości mają powstać magazyny energii. Jak to będzie też funkcjonowało, te magazyny energii, i w jakim celu one będą później dawały korzyści dla gminy - opowiada Artur Piotrowski, wójt gminy Oława.
Pośrednio na inwestycjach z wiatraków - również w Margolinie - korzystają wszyscy. Bezpośrednio 60 tysięcy gospodarstw domowych i właściciele pól. - Taka rodzina każda otrzymuje za to, że wiatrak stoi na jej gruncie, bo to jest milion osiemset tysięcy złotych, które zostaje tutaj w naszym terenie - mówi Janusz Piechocki, burmistrz Margonina.
Wiele korzyści
W Potęgowie pierwszy wiatrak stanął już 14 lat temu. Inżynier Mateusz Chmielewski - ekspert od budowy wiatraków - tłumaczy, że promieniowanie elektromagnetyczne w domu ma większy wpływ na zdrowie domowników niż wiatrak zlokalizowany 500 metrów od nich.
Gdyby jednak można było stawiać wiatraki w odległości nie mniejszej niż 500 metrów od zabudowań, to gotowych projektów do realizacji byłoby mnóstwo. Na drodze stają im przyjęte przez Sejm poprawki do rządowego projektu ustawy, które dozwolony dystans wydłużają do 700 metrów. Poprawkę dopisał na kolanie poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski.
Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, twierdzi, że poprawka usuwa 86 procent potencjalnych lokalizacji.
Ustawa wiatrakowa to jeden z kamieni milowych, od których zależy odblokowanie unijnych pieniędzy na KPO. Teraz ustawą zajmą się senatorowie.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24