Lewica bezwarunkowo poprze PiS i Porozumienie podczas ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy. Platforma i PSL może też poprą, ale walczą, by mieć wpływ na podział unijnych pieniędzy.
Niespodziewany głos Lewicy właściwie rozwiązuje problem Prawa i Sprawiedliwości. Rząd, który ruszył na poszukiwanie straconej większości, zdaje się, że właśnie ją znalazł.
- Tragedią dla Polski byłoby to, gdyby Polska tych 250 miliardów w ostatecznym rozrachunku nie dostała. Dlatego, że nie jest winny naród polski, że ma głupi rząd - uważa Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu z Lewicy.
Postawienie sprawy w ten sposób przez szefa SLD oznacza, że Prawo i Sprawiedliwość właśnie zyskało większość dla poparcia unijnego funduszu w polskim Sejmie. Większość, której nie miało po wolcie Solidarnej Polski.
- Prezes Jarosław Kaczyński tylko może się dzisiaj cieszyć i mówić "kurczę, no nie ma większości w rządzie, ale jest Lewica, która ze mną zawsze zagłosuje, i przeprowadzimy to". Zagrajmy w poważną politykę - zaapelował prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz.
Wzburzenie szefa PSL to wzburzenie właśnie na Lewicę za to, że nie przyłączyła się do frontu opozycji. Koalicja Obywatelska i PSL żądały od Prawa i Sprawiedliwości gwarancji, że w podziale miliardów euro, które będą spływały do Polski, będą brały udział samorządy.
Chodzi tylko i aż o to, by kryteria podziału tych pieniędzy były jasne - od początku do końca. Lewica tego warunku tak stanowczo nie postawiła.
"Nikt nie wie, co mas się z tymi pieniędzmi wydarzyć"
- Nie rozumiem, dlaczego niektóre ugrupowania, niektóre kluby opozycyjne chcą w ciemno popierać coś, o czym nie wiedzą - mówi przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka.
Ta część opozycji chciała jedynie, by samorządowcy mieli pewność, że o podziale pieniędzy, które Unia da na pomoc gospodarce po koronawirusie, nie będą decydowały sympatie obecnej władzy. Czyli, że nie powtórzy się scenariusz, który samorządowcy już przerabiali.
Rząd już raz obdarował hojnie samorządy pieniędzmi z Funduszu Inwestycji Lokalnych. Sam wybierał, które obdaruje, i obdarował przede wszystkim te, w których rządzą politycy PiS-u.
- W tym Funduszu Inwestycji Lokalnych w odpowiedzi powiedziano nam, że rząd nie ma obowiązku, bo nie przewidziano tego, uzasadniać: komu i jak przekazał te środki finansowe - opowiada Jacek Karnowski, prezydent Sopotu i prezes Stowarzyszenia "Samorządy dla Polski".
Deklaracja wicepremiera Jarosława Gowina, że w sprawie będą prowadzone konsultacje, nie jest odpowiedzią na oczekiwania przynajmniej części opozycji i sporej części samorządowców.
Konsultacje rząd może przeprowadzić, by potem je zlekceważyć. Dalej to rząd będzie decydował - jak i gdzie będzie płynął strumień pieniędzy.
- Nikt nie wie, co ma się z tymi pieniędzmi wydarzyć, według jakich kryteriów mają być rozdane - mówi Dorota Zmarzlak, wójt Izabelina.
- Dzisiaj Pomorze, w ramach umów partnerstwa, ma 40 procent mniej niż w poprzedniej perspektywie - przekonuje Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska.
Po decyzji Lewicy prezes PiS-u nie musi już naciskać na Zbigniewa Ziobrę. Przynajmniej w sprawie poparcia unijnego funduszu.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN