Po ataku miał być niezdolny do pracy. "Fakty" dotarły do aktu oskarżenia w sprawie pobicia Kwaśniaka

10.12.2018 | Po ataku miał być niezdolny do pracy. "Fakty" dotarły do aktu oskarżenia w sprawie pobicia Kwaśniaka
10.12.2018 | Po ataku miał być niezdolny do pracy. "Fakty" dotarły do aktu oskarżenia w sprawie pobicia Kwaśniaka
Maciej Knapik | Fakty TVN
10.12.2018 | Po ataku miał być niezdolny do pracy. "Fakty" dotarły do aktu oskarżenia w sprawie pobicia KwaśniakaMaciej Knapik | Fakty TVN

Bandyci dostali jego zdjęcie wycięte z "Pulsu Biznesu" i czekali w samochodzie. Wojciech Kwaśniak miał zostać wyeliminowany i uciszony. "Fakty" TVN dotarły do aktu oskarżenia w sprawie ciężkiego pobicia byłego wiceszefa KNF.

W tej sprawie nie było przypadku. Atak został poprzedzony kilkutygodniowymi przygotowaniami. Zakupiono samochód i teleskopową pałkę metalową, którą napastnik bił Wojciecha Kwaśniaka. Sprawcy przekazano egzemplarz "Pulsu Biznesu" z fotografią zastępcy szefa KNF-u, a także kartkę z jego imieniem i nazwiskiem. Bandyta obserwował swoją ofiarę także przed siedzibą KNF-u - tak wynika z aktu oskarżenia w sprawie pobicia Wojciecha Kwaśniaka, do którego dotarły "Fakty" TVN.

Zleceniodawcą pobicia - zdaniem śledczych - był Piotr P., były oficer WSI i członek rady nadzorczej SKOK-u Wołomin.

- To była osoba, która - można tak powiedzieć - była jednym z głównych organizatorów tego procederu związanego z wyłudzanie kredytów i pożyczek - mówi Roman Witkowski z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.

Piotr P. miał wynająć bandytę o pseudonimie "Twardy". Dotarł do niego przez swojego znajomego z Wołomina Krzysztofa A., który miał również brać udział w werbowaniu tak zwanych słupów pod wyłudzane ze SKOK-u Wołomin kredyty. W całą sprawę zamieszana jest też czwarta osoba, która pozbyła się potem samochodu.

Przepych na imprezach SKOK-u

Wołomiński polityki PiS Piotr Uściński, który uczestniczył w imprezach SKOK-u Wołomin mówi, że jeśli coś było w tamtych latach podejrzane, to rozrzutność szefów Kasy.

- Czułem niezrozumienie, jeśli widziałem bardzo duże wydatki SKOK-u Wołomin na rożnych imprezach. Był bardzo duży przepych, co mnie zawsze zastanawiało - wspomina Uciński.

Ten przepych miał się skończyć właśnie za sprawą Kwaśniaka, kontroli KNF-u i zapowiedzi wprowadzenia zarządu komisarycznego.

Dwie minuty bicia, dwa miesiące leczenia

Pobicie miało wywołać "ciężki uszczerbek na zdrowiu", skutkujący "całkowitą albo znaczną, trwałą niezdolnością do pracy w zawodzie". Wojciech Kwaśniak ma szczęście, że żyje.

W akcie oskarżenia czytamy o co najmniej kilku uderzeniach, o czterech ranach tłuczonych głowy, złamaniu kości ciemieniowej i złamaniu kości śródręcza. Cała sytuacja trwała około dwie minut. Po tych dwóch minutach były dwa miesiące leczenia.

W trakcie obrony Kwaśniak zerwał napastnikowi z głowy kominiarkę. Chciał w ten sposób ujawnić jego twarz przed kamerami monitoringu.

- On się wystraszył i zbiegł i to prawdopodobnie uratowało życie pana Kwaśniaka - uważa Jerzy Naumann obrońca Wojciecha Kwaśniaka.

Trudny powrót do pracy

Powrót do pracy był dla ówczesnego wiceszefa KNF trudny. - Dostaliśmy ochronę BOR-u, gdzie bylem wożony w samochodzie pancernym, za którym jechał drugi samochód. W jednym i drugim jechali funkcjonariusze uzbrojeni w broń długą - wspomina Wojciech Kwaśniak.

Sprawców aresztowano. Sprawa toczy się od 2015 roku. Była na ukończeniu, ale sędzia poszła na urlop macierzyński i proces musi ruszyć od początku. Zleceniodawca jest w areszcie.

Główny sprawca z aresztu wyszedł i trafił do szpitala psychiatrycznego.

- Trudno powiedzieć czy gra na zwłokę, czy też rzeczywiście nagle zapadł na zdrowiu psychicznym - ocenia Jerzy Naumann. Z pozostałych dwóch podejrzanych w tej sprawie jeden jest na wolności, a drugi siedzi w areszcie w Niemczech w innej sprawie.

Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN