Prezes NBP Adam Glapiński dostał 18 procent podwyżki do swojej i tak wysokiej pensji. Wszystko to w czasie inflacji, czyli okresie, w którym wielu Polaków musi głębiej sięgnąć do portfela. Dlatego nadchodząca Wielkanoc będzie dla wielu dużo skromniejsze niż rok temu.
Inflacja dotyka wszystkich, wszystkiego i wszędzie. W metropolii gdańskiej od teraz za bilet 75-minutowy przesiadkowy trzeba zapłacić sześć złotych. Było 4,80 zł. - Ceny energii wzrosły o ponad 70 procent. Wzrosły ceny paliwa, mamy inflację, wzrosły również ceny usług zewnętrznych - wyjaśnia Kamil Bujak z Metropolitalnego Związku Komunikacyjnego Zatoki Gdańskiej.
Drożyzna jest wszechobecna, a chyba najlepiej w tym przedświątecznym czasie widać ją w trakcie robienia zakupów. - Ceny rosną, są wysokie, a pewnie w najbliższych dniach, przed świętami, będą jeszcze wyższe. Szczególnie niekorzystnie wypada porównanie cen produktów wielkanocnych w relacji rok do roku - mówi doktor Tomasz Kopyściański z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.
Cukier, mąka, jajka - to wszystko zdrożało nie o kilkanaście, a o kilkadziesiąt procent. I właśnie dlatego politycy Lewicy - jak co kilka miesięcy - wybrali się na zakupy i wyszło, że tym razem za podstawowe produkty zapłacili 179 złotych. - Drożej, w porównaniu do koszyka takiego samego, sprzed roku, z kwietnia 2022, o 35 złotych - informuje Krzysztof Gawkowski z Nowej Lewicy. Na tym właśnie polega inflacja.
Zaklinanie rzeczywistości
Po ostatnich danych GUS, że w marcu, licząc rok do roku, inflacja wyniosła ponad 16 procent, czyli tylko nieco mniej niż w lutym - na paskach w telewizji rządowej mogliśmy przeczytać, że ceny powinny spadać. W piątek premier, informując emerytów o niższym tempie wzrostu inflacji, przedstawiał to tak, jakbyśmy mieli inflację na minusie. - Wszystkie świadczenia będą utrzymane i waloryzacja, i trzynasta i czternasta emerytura, a koszty życia, a inflacja będzie miesiąc po miesiącu spadała - powiedział premier Mateusz Morawiecki. To - jak słyszymy od polityków opozycji i ekspertów - czysta manipulacja. Zresztą, nie pierwsza i nie jedyna.
Niektórzy przedstawiciele obozu rządzącego zapewniali, że inflacja jest już w odwrocie. W grudniu 2022 roku wiceminister finansów Piotr Patkowski zapewnił, że ceny "będą realnie spadały". Nie, ceny realnie nie spadają, bo wzrost naszych wynagrodzeń i emerytur nie nadąża za ich wzrostem. Realnie jesteśmy na głębokim minusie. To, co słyszeliśmy od polityków, to czysta propaganda - mówią ekonomiści.
- Słyszeliśmy, że za inflację odpowiada najpierw Unia Europejska, wysokie ceny energii, potem putinflacja, mali sklepikarze, inflacja jest przejściowa, inflacja przeminie, to jest wszystko szklenie rzeczywistości - uważa profesor Paweł Wojciechowski, były minister finansów, przewodniczący rady programowej Instytutu Finansów Publicznych.
Zarobki prezesa NBP
Są jednak osoby, którym inflacja jest niestraszna. Prezes NBP nie może narzekać na zarobki. Adam Glapiński zarobił w 2022 roku - po 18-procentowej podwyżce - ponad 1 milion 300 tysięcy złotych. - Szef Fed Jerome Powell, czyli najważniejsza osoba dla światowej gospodarki, dla rynków finansowych, zarabia 190 tysięcy dolarów rocznie, czyli około 830 tysięcy złotych - komentuje Andrzej Domański, główny ekonomista Instytutu Obywatelskiego, zaplecza eksperckiego Platformy Obywatelskiej.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24