Chcę być pierwszą kobietą, która w spódnicy zdobędzie Mount Everest - tak mówi pani Elena i ma wielkie szanse swoje marzenie spełnić, bo w spódnicy weszła już nie tylko na najwyższy wulkan na Ziemi, ale też na najwyższą górę obu Ameryk. Pani Elena ma jeszcze trzy koleżanki, które chcą tego samego.
- Chcę być pierwszą kobietą, która w spódnicy zdobędzie Mount Everest i na szczycie zakręcić spódnicą - mówi Elena. Jeśli ktokolwiek jest w stanie zrealizować taki pozornie szalony plan, to tylko rdzenne mieszkanki boliwijskich gór. Niestraszne im skaliste stromizny, mrożące krew w żyłach lodowacizny i niedostępne dla zwykłych śmiertelników szczyty.
W polierach, czyli tradycyjnych wielowarstwowych spódnicach, weszły już między innymi na Ojos del Salado, czyli najwyższy wulkan na Ziemi, czy Aconcaguę - najwyższą górę obu Ameryk. - Kiedy dotarłam na szczyt, poczułam się jak w niebie. Widziałam samolot lecący blisko mnie, a w dole światła miasta lśniące jak gwiazdy. Wiedziałam wtedy, że nigdy nie przestanę się wspinać - wyjaśnia Julia.
Szczyt marzeń
Kobiety noszą bagaże nie w plecakach, lecz zawinięte w tradycyjne chusty. Gdy wejdą na szczyt, z radością kręcą spódnicami. Marzą, by zakręcić na najwyższej górze świata i pogawędzić z legendarnymi himalajskimi tragarzami. - Chciałabym spotkać Szerpów, opowiedzieć im o naszych górach i tradycjach. Szerpowie są prawie tacy sami jak my - uważa Elena. Faktycznie - w wielu kwestiach są podobni, choćby w tej dotyczącej wytrzymałości na wysokości. - Kocham góry, zawsze mnie tam ciągnęło. Teraz bardziej lubię się wspinać, niż robić na drutach. Choć jedno i drugie to moja pasja - dodaje Elena.
Kobiety, gdy już zrealizują marzenie i dotrą w Himalaje, chyba nie będą potrzebowały wsparcia Szerpów w dźwiganiu bagaży, bo same dają radę. - Gdy wchodziłam na najwyższy szczyt Ameryk, niosłam 28 kilogramów. Myślę, że wejdę na Mount Everest bez tlenu - zapowiada Julia.
Źródło: Fakty TVN