Zamiast obiecanych rządowych pieniędzy - opóźnienia i rozczarowanie. A im bliżej zimy, tym mniej cierpliwości. Od przejścia wielkiej wody minęło już wiele tygodni, a w wielu przypadkach błyskawicznego wsparcia wciąż nie ma. Powodzianie czekają i nie tylko oni pytają, skąd ta zwłoka w wypłatach i kiedy przyspieszenie.
Pan Dariusz robi, co może, by z rodzicami przygotować dom do nadchodzącej zimy, choć nie jest to łatwe. Popękane po powodzi ściany zabezpieczyli sami, ale od dwóch miesięcy czekają na wypłatę zasiłku.
Były obietnice, że pieniądze trafią do powodzian jak najszybciej. Pani Halina wciąż jednak nie otrzymała 200 tysięcy złotych, które mogłaby przeznaczyć na osuszenie i zabezpieczenie domu przed mrozami. - Żadnej decyzji nie ma. Byli tutaj, ocenili te szkody i czekać trzeba. Jak długo? Nie wiemy - mówi pani Halina Przewłoka, mieszkanka wsi Goszów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ziemia, zieleń, ciepło, mama. Czego powódź nie oddała
Takich osób, jak Pani Halina, w samym Stroniu Śląskim jest niemal 300. Na ponad 400 wniosków o wypłatę 200 tysięcy złotych pozytywnie rozpatrzono dopiero 152. A mniejszy zasiłek, w wysokości 100 tysięcy złotych, wypłacono zaledwie czterem osobom.
O ile pierwsze wypłaty tak zwanych zasiłków błyskawicznych w wysokości 2 i 8 tysięcy złotych miały być zdaniem urzędników proste i szybkie do realizacji, to gdy wnioski dotyczą już poniesionych strat - sprawa ma być bardziej skomplikowana.
- Przez każdą nieruchomość musi przejść komisja, wśród członków komisji musi być człowiek z uprawnieniami budowlanymi, żeby zweryfikować ten poziom strat. U nas udało się już zamknąć prace tej komisji - przekazuje Lech Kawecki, zastępca burmistrza Stronia Śląskiego.
Według zapowiedzi kolejne zasiłki w Stroniu Śląskim mają trafić do mieszkańców w ciągu dwóch tygodni.
Środki mają być wypłacane szybciej
Gmin, gdzie problem widać na pierwszy rzut oka, jest więcej. W Żelaźnie koło Kłodzka wielu mieszkańców ze skutkami wielkiej fali nadal walczy na własną rękę. - Komisja była dwa razy, niestety ani widu, ani słychu - mówi pan Jacek.
Pan Jacek złożył wniosek o wypłatę 200 tysięcy złotych, ale w domu musiał zacząć remont już teraz. Wymienia okna, które zniszczyła woda, trzeba było też zacząć osuszać budynek. Na razie robi to na własny koszt. Z żoną wcześniej prowadzili agroturystykę, teraz na życie musi im wystarczyć emerytura.
- Mam nadzieję, że ktoś się zreflektuje i to wszystko ruszy - mówi pan Jacek. - To po prostu musi bardzo gwałtownie przyspieszyć - podkreśla Marcin Kierwiński, pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi.
Środki rządowe są i powinny przez samorządy trafiać do mieszkańców jak najszybciej. Przynajmniej w teorii. Czy tak też będzie w praktyce? W niedzielę wojewoda dolnośląski rozmawiał o tym z wójtami i burmistrzami powiatu kłodzkiego. - Wszystkich mieszkańców przepraszam w imieniu swoim i samorządów, że nie poszło to tak szybko, jakby oczekiwali, czy tak sprawnie jakby oczekiwali. Przyśpieszamy - zapewnia Maciej Awiżeń, wojewoda dolnośląski.
Od teraz środki mają być wypłacane szybciej, bez dodatkowych wywiadów środowiskowych, a kłodzkich urzędników mają wesprzeć urzędnicy z innych gmin. - Będą to procedury uproszczone, będziemy otrzymywać sukcesywnie pieniądze z rezerwy Ministerstwa Finansów. Chciałbym się z tym uporać do końca miesiąca - przekazuje Michał Piszko, burmistrz Kłodzka.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Małgorzata Mielcarek/Fakty TVN