Karol Nawrocki zaczął na spotkaniach z wyborcami mówić o "apartamencie miłości", czyli o swoim własnym domu. W ten sposób próbuje zmienić postrzeganie sprawy bezpłatnej rezerwacji apartamentu deluxe w Muzeum II Wojny Światowej. W tych muzealnych pokojach znalazł czas na lekturę książek, przekonuje też, że podejmował tam decyzje. Tej kluczowej, o zapłacie za pobyt, jednak nie podjął.
Karol Nawrocki na spotkaniu z wyborcami zaczął mówić o apartamencie miłości - nawet niepytany. - Byłem w swoim apartamencie miłości, czyli w swoim własnym domu - powiedział.
Na konferencji prasowej też zaczął od tego. - Myślałem, że chciał mnie pan redaktor zaprosić do apartamentu albo odwiedzić mój apartament miłości, czyli moje mieszkanie, czyli dom, gdzie z żoną mieszkam - powiedział kandydat PiS na prezydenta do dziennikarza.
Chodziło o poważne i uzasadnione pytanie o apartament deluxe, który Karol Nawrocki wynajmował w Muzeum II Wojny Światowej, kierując tym muzeum, chociaż mieszka pięć kilometrów od niego. Nie zapłacił za rezerwację dwustu dni w apartamencie, w którym doba kosztuje ponad siedemset złotych. Możliwe straty Muzeum i nieosiągnięte dochody to kilkaset tysięcy złotych. Sprawą zajęła się prokuratura.
- Istnieje uzasadnione podejrzenie, że mogło dojść do przestępstwa. Prokurator z urzędu polecił przeprowadzenie czynności sprawdzających w tej sprawie - powiedział Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
ZOBACZ TEŻ: Co Nawrocki robił w apartamencie? "Dziewięć treningów, dwieście decyzji, siedem książek"
Czytał książki, prowadził dynamiczną politykę
Karol Nawrocki znowu dezinformuje w sprawie apartamentu deluxe. Znowu mówił o kwarantannie i o tym, co w tym czasie robił. - Przeczytałem dwa tysiące stron siedmiu książek - powiedział.
Kiedy odbywał kwarantannę, to nie mógł się z nikim spotykać, a mówił też o służbowych spotkaniach w apartamencie deluxe.
- Prowadziłem bardzo dynamiczną politykę międzynarodową. Także te apartamenty, te pokoje, zdarzało się, że służyły po prostu do spotkań służbowych - powiedział Nawrocki.
Do spotkań służbowych w Muzeum miał gabinet i salę konferencyjną, ale dwieście razy rezerwował apartament deluxe. Do tego jest i trzecia wersja. - Zdarzało się, że przebywałem tam w momentach, kiedy do późnej nocy albo od samego rana wykonywałem swoje obowiązki - powiedział.
Karol Nawrocki zaczął mówić o własnym domu "apartament miłości"
Trzy wersje Karola Nawrockiego nie wyczerpują prób dezinformacji - bo jest i ta. Gdy sam wymyśla zarzut i ten wymyślony zarzut zbija - on mówi, kiedy nie mógł być w apartamencie, ale nie mówi, po co rezerwował apartament na dwieście dni.
Karol Nawrocki mówi, że nie mógł być w apartamencie w sylwestra, ale od ponad tygodnia jest pytany przez "Fakty" TVN o 200 rezerwacji apartamentu. Sam uznał słowo "rezerwacja" za kluczowe i nawet dziękował "Faktom" TVN za zwrócenie na to uwagi.
Zarezerwowany przez Karola Nawrockiego apartament powinien być opłacony przez Karola Nawrockiego. Nie płacąc, naraził na koszty Muzeum i podatników. Nie wyjaśnia, komu i do czego służył ten niezapłacony apartament deluxe. Tego dotyczy sprawa.
- Zostawmy te sprawy osobiste, bo możecie państwo skrzywdzić naprawdę wiele osób, które na to nie zasługują i które są poza sporem politycznym - powiedział dziennikarzom. Wyborcom zaś mówił o "apartamencie miłości", czyli o swoim domu i rodzinie.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24