W okresie wakacyjnym turyści mogą spotkać na swojej drodze dzikie zwierzęta, w tym takie, które wymagają pomocy. Błąkającej się samotnie po lesie sarnie czy małemu ptakowi, który wypadł z gniazda, często pomoc człowieka może zaszkodzić. Dlatego eksperci przypominają, co robić w takich sytuacjach.
Mała sarenka miała wielkiego pecha. Kiedy siedziała sobie w krzakach, czekając, aż przyjdzie mama, znalazły ją dzieci. - Chciały dobrze i zabrały tę sarnę do domu. Wtedy okazało się, że niepotrzebnie ją zabrały - informuje Dawid Wójcik z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Grzędach.
Sarenka już nigdy nie wróci do mamy, do lasu ani do życia na wolności. O takim zabraniu dzikiego zwierzęcia z jego środowiska specjaliści mówią: porwanie. Ośrodki rehabilitacji są pełne małych jeżyków, wiewiórek czy młodych ptaków znalezionych pod gniazdem, którym ktoś chciał pomóc.
Właściwie nie ma gatunku dzikiego zwierzęcia, którego potomstwo nie zostałoby porwane. Skala porwań jest ogromna. - Do nas trafia 1400-1500 zwierząt rocznie i z tego około 40 procent to są zwierzęta młode - wskazuje Andżelika Gackowska z Lasów Miejskich w Warszawie. Z jednej strony to dobrze, że ludzie czują empatię i chcą uratować zwierzątko, ale ważniejsza jest druga strona.
Jak nie pomagać?
- Chcąc pomagać, robimy krzywdę tym zwierzętom i to jest bardzo cienka granica - podkreśla Sławomir Łyczko z Ośrodka Rehabilitacji "Mysikróliki" - Na Pomoc Dzikim Zwierzętom w Bielsku-Białej.
Dotykając na przykład małą sarenkę, zostawiamy swój zapach, który może zwabić drapieżnika, a na pewno odstraszy matkę. - Zwierzę jest nieprzewidywalne, więc też nie wiadomo, jak zachowa się w takiej sytuacji - mówi jeden z turystów w górach. - Niebezpieczeństwo, może kopnąć, ugryźć - dodaje kolejny z turysta.
Eksperci wciąż apelują o ostrożność. - To też działa w dwie strony: możliwość zarażenia się różnymi chorobami, czy to zwierzę od człowieka, czy człowiek od zwierzęcia, więc to jest bardzo sytuacja niebezpieczna - podkreśla Marcin Strączek-Helios z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Jeśli zwierzę jest ewidentnie ranne, to trzeba mu pomóc. Sarnę okaleczoną w trakcie koszenia łąki ktoś przywiózł do ośrodka i dzięki temu przeżyła, choć nie wróci już do lasu. Jednak zawsze trzeba się upewnić, czy można pomagać. - Gdy nie jesteśmy specjalistami, lepiej zadzwonić do ośrodka, zanim podejmie się jakiekolwiek działania - wyjaśnia Dawid Wójcik z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Grzędach.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN