Podróż po ratunek. Mama trojga dzieci, pielęgniarka, usłyszała, że ma czerniaka, z którym już nic nie da się zrobić. Chyba że w Izraelu. Pomogła zbiórka społeczna. Pacjentka ma już pieniądze na lot do szpitala i badania, ale potrzeba więcej.
Walizka pełna ubrań, a pani Justyna pełna wiary. - Mam nadzieję, że to się wszystko uda, powiedzie i że choroba się cofnie - mówi Justyna Wachulak, chorująca na czerniaka.
Kobieta właśnie jest w drodze do Izraela na leczenie czerniaka. Pani Justyna leczy się od czterech lat. Początkowo groźne znamię pojawiło się z tyłu głowy. W Polsce możliwości ratunku się wyczerpały.
- Usłyszeliśmy diagnozę, że te leki już nie działają, że to już jest koniec. Ta myśl była trudna. Bardzo - mówi Emilia Wachulak, córka pani Justyny.
Pomoc ruszyła lawinowo
Pani Justyna całe życie pomagała innym ciężko chorym ludziom, pracując na oddziale intensywnej terapii jako pielęgniarka. Jest mamą trójki dzieci. - Oni potrzebują tej matki. Sama jestem matką i nie wyobrażam sobie, jak miałabym ich zostawić, jakbym mogła ich opuścić. Pomóżmy jej - apeluje Bożena Bober.
Pomoc ruszyła lawinowo. Pani Justyna ma całą armię dobrych ludzi wokół. Zorganizowali zbiórki, pikniki, koncerty. Wszystko, by zgromadzić potrzebne pieniądze na leczenie w Izraelu.
- Zorganizowaliśmy słodkie niedziele. Obcy ludzie upiekli nam około 600 kilogramów ciasta - mówi Piotr Wachulak, brat pani Justyny.
To było na początku października. Ponad połowę pieniędzy udało się zebrać, by pani Justyna mogła wylecieć do Izraela, zapłacić za pierwsze konsultacje i badania.
- Później, jeżeli się uda, to będzie usunięcie zmiany i pobranie materiału na rozmnażanie w laboratorium - mówi Justyna Wachulak. A to pochłonie kolejne tysiące. Zbiórka wciąż trwa.
O zakwaterowanie w pierwszych dniach pani Justyna nie musi się martwić, bo po ostatnim materiale w TVN24, mama Polki mieszkającej w Tel Awiwie postanowiła działać i skontaktować ją ze swoją córką.
- Ja nawet nie wiem jak ta pani wygląda, poprosiłam mamę, by dała mi telefon do pani Justyny, żebyśmy mogły jakoś na lotnisku się odnaleźć - opowiada Magdalena Szymańska, Polka mieszkająca w Izraelu.
Pani Justyna przez ostatnie lata doświadczyła bólu cierpienia i niepewności. Teraz doświadcza też dobra od zupełnie obcych ludzi. - Okazało się, że szpital jest bardzo blisko mnie, siedem minut od mojego domu i z całego serca pomogę - mówi Magdalena Szymańska.
- Taka pomoc obcych ludzi, nie tylko bliskich, bardzo mi daje dużo siły. Żeby się nie poddać po prostu - podsumowuje Justyna Wachulak.
Źródło: Fakty TVN