Podkijowska Bucza stała się symbolem okrucieństwa Rosji. To tam cywile ze spętanymi z tyłu rękami byli mordowani przez rosyjskich żołnierzy. To tam są teraz eksperci i dziennikarze, którzy zbierają dowody na zbrodnie wojenne. Na miejscu jest też reporter TVN24 Konrad Borusiewicz.
Po tym, jak rosyjskie wojska zaczęły wycofywać się z północnej części obwodu kijowskiego na Białoruś, a do zajętych przez nich wcześniej miejscowości weszły siły ukraińskie, pojawiają się kolejne zdjęcia i nagrania, na których widać dziesiątki zabitych na ulicach, masowe groby, zastrzelonych ludzi ze związanymi rękami. Doniesienia o zbrodniach napływają z Buczy, Irpienia, Hostomla, a także innych miejscowości.
W Buczy obecnie przebywa reporter TVN24 Konrad Borusiewicz. Jak relacjonuje, w masowym grobie przy cerkwi w tym mieście może leżeć ponad 200 osób. - Jak wiele osób zostało tu pochowanych, dowiemy się w kolejnych dniach, kiedy ciała zostaną ekshumowane - dodał.
Reporter TVN24 informuje także, że cześć mieszkańców Buczy korzysta z okazji, że Rosjanie wycofali się z miejscowości i chowa swoich bliskich. - Rozmawialiśmy z jedną z kobiet (...), która opowiadała nam, że w jednym z nowych grobów leżą wnuczkowie jej sąsiadki: 4-letnia dziewczynka, 10-letni chłopak i ich 34-letnia matka - relacjonuje Borusiewicz. - (Kobieta - przyp. red.) mówiła, że to nie możliwe, że ludzie zrobili coś takiego - dodał.
Bucza, niedaleko stolicy Ukrainy, jest jednym z miast, które zostało zaatakowane w pierwszym tygodniu wojny na Ukrainie. Rosjanie próbowali się między innymi stamtąd przedrzeć do Kijowa. Po oblężeniu miasta utrudniali mieszkańcom ewakuację, doprowadzając tam do katastrofy humanitarnej.
Autor: Konrad Borusiewicz / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24