Zacumowana u brytyjskich wybrzeży barka ma się stać domem dla setek imigrantów czekających na przyznanie im azylu, choć niektórzy nazywają ją pływającym więzieniem. Do tej pory migranci umieszczani byli w hotelach, ale rząd w Londynie przekonuje, że nie jest już w stanie płacić za to dalej milionowych rachunków.
Kontrowersyjna barka jest flagowym okrętem polityki imigracyjnej brytyjskiego rządu i kolejną częścią zaostrzonych planów walki z imigracją, które nie działają po myśli konserwatystów. Pierwszych 50 mężczyzn, czekających na decyzje o przyznaniu im azylu, we wtorek miało się wprowadzić na barkę, ale na czas nie skończyły się kontrole bezpieczeństwa, więc teraz w brytyjskim MSW mówią, że nie mają pojęcia, kiedy wdrożą plany w życie - a tym samym, kiedy zaczną oszczędzać.
Czytaj również: Płynęli na Wyspy Kanaryjskie. Zaginęły łodzie wypełnione ludźmi
Sześć milionów funtów dziennie brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych płaci za hotele, w których przybysze z zagranicy czekają na decyzję o przyznaniu im azylu. Imigrantów jest już ponad 50 tysięcy, więc na barce zamiast 200 osób, dla których ją zaprojektowano, zakwaterowanych ma zostać ponad 500 mężczyzn.
- Azylanci będą mogli za odpowiednią zgodą i z pomocą naszych wolontariuszy wychodzić z barki na ląd, by grać w piłkę czy spacerować po okolicy - informuje Leanne Palk, wicedyrektorka organizacji Zakwaterowanie Azylowe.
Protest mieszkańców
Mieszkańcy hrabstwa od kilku tygodni protestują przeciwko barce - jedni nie chcą, by tam cumowała, a inni domagają się jej likwidacji i nazywają pływającym więzieniem.
Zobacz też: Wielka Brytania: barka zacumowana przy brzegu ma stać się domem dla migrantów czekających na azyl
Szefowa MSW chce, by wielu z wnioskujących o azyl oraz wszyscy, którzy nielegalnie przybyli na wyspy przez kanał La Manche, byli deportowani do Rwandy i by takie decyzje szybko podejmowały sądy. Na razie jednak nic z tego, bo sąd apelacyjny zdecydował, że taka polityka rządu jest niezgodna z prawem.
Źródło: Fakty TVN