Jadłodzielnie dla potrzebujących, Banki Żywności i lodówki społeczne - coraz więcej jest w Polsce miejsc, gdzie można przynieść to, co nam zostało na świątecznym stole. Jaki jest sens przejadać się na siłę, gdy komuś obok brakuje?
Choć Święta Bożego Narodzenia się kończą, to przy lodówkach-jadłodzielniach - działających w wielu miastach - wciąż panuje ruch.
- Przynosimy to, co sami moglibyśmy z takiej lodówki wziąć, czyli to jedzenie musi być z ważnym terminem przydatności - zaznacza Izabela Duchnowska, założycielka lodówki społecznej we Wrocławiu.
Choć z powodu pandemii uważniej liczymy pieniądze, a przy stole gości było mniej, to i tak jedzenia przygotowaliśmy za dużo.
- Rodziny nie mogły się spotkać z różnych względów, ale myślę, że jedzenia zostało zrobione tyle samo z nawyku - uważa Sylwia, mieszkanka Wrocławia. - Nigdy nie jesteśmy w stanie wyliczyć matematycznym wzorem ile kto zje gołąbków czy ryby - dodaje Anna Kołeczek-Szyszło.
Instytut Ochrony środowiska wyliczył, że co roku Polacy marnują prawie pięć milionów ton żywności. Najwięcej we własnych domach. Razem z jedzeniem do kosza wyrzucamy pieniądze.
- W kwotach jest to około 2,5 tysiąca złotych średnio na każdą rodzinę w skali roku. Są to nie tylko straty produktów spożywczych, ale też i ekonomiczne - mówi Błażej Krasoń, prezes Banku Żywności we Wrocławiu. Dodaje, że na koniec świąt warto pamiętać o trzech "P" - przechowywaniu, przetwarzaniu i podzieleniu się.
Przetwarzajmy
Gorzowianie dzielenie się żywnością opanowali do perfekcji. - W tym roku osób donoszących żywność jest naprawdę tyle, że musieliśmy donosić stół, bo nie byliśmy w stanie pomieścić tego, co jest tutaj przynoszone - opowiada Agnieszka Kosacka, inicjatorka zbiórki żywności z facebook-owej grupy pomocy "Gorzów WLKP 24\7".
Chociaż jedzenia jest dużo, to nic się nie zmarnuje.
Jeżeli ktoś już część jedzenia rozdał, a jeszcze mu trochę zostało, niech pamięta o odpowiednim przechowywaniu. Większość potraw możemy zamrozić. Inne przetworzyć.
- Jak gotuję na przykład rosół, to zostają nam jakieś warzywa. Przecież z tych warzyw możemy zrobić pełnowartościowy pasztet - apeluje Joanna Kądziołka z Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
- Kapusta z grochem będzie fantastycznym farszem do naleśników, do krokietów. Owoce z kompotu z suszu zmienią się w konfiturę, która przyda się na przykład do wysmarowania gofrów - dodaje Sylwia Majcher, propagatorka zero waste.
Święta się kończą, ale coś z nich może zostać - coraz mocniej zakorzeniony zwyczaj niemarnowania żywności.
Źródło zdjęcia głównego: tvn24