Prawo i Sprawiedliwość chce zablokować Sąd Najwyższy, który w czwartek ma wydać kluczowy wyrok w sprawie nominacji sędziów przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Z pomocą PiS-owi przychodzi Trybunał Konstytucyjny. Prezes Julia Przyłębska wszczęła postępowanie, które według niej "zawiesza" zaplanowane na czwartek posiedzenie sędziów z trzech Izb Sądu Najwyższego. Jak ten sądowy chaos może odbić się na życiu przeciętnego Polaka?
W czwartek trzy Izby Sądu Najwyższego - Izba Karna, Izba Cywilna oraz Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych - mają wydać orzeczenie w sprawie powołanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa sędziów. Sędziowie SN mają odpowiedzieć na pytanie zadane przez Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego. Chodzi o to, czy wyroki wydane przez sędziów powołanych na wniosek nowej KRS są ważne.
W przeddzień posiedzenia aż trzy instytucje zaangażowały się w próbę jego zablokowania.
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek skierowała do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o "rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego" między Sejmem i Prezydentem RP z jednej strony a Sądem Najwyższym z drugiej strony. Jej wniosek wsparł osobiście prezydent.
- Jeżeli ten wniosek zostanie przekazany przez Trybunał Konstytucyjny do Sądu Najwyższego, to uważam, że Sąd Najwyższy powinien wstrzymać procedowanie - powiedział Andrzej Duda.
Brak decyzji o odwołaniu posiedzenia
Rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski na konferencji prasowej w środę odniósł się do skierowanego przez marszałek Sejmu wniosku, a także co do kwestii "zawieszenia" posiedzenia w Sądzie Najwyższym.
- Decyzję w tej sprawie podejmiemy jutro w toku posiedzenia, ale na razie żadnej decyzji o odwołaniu terminu, czy innych decyzji, nie ma - powiedział Laskowski.
Zaangażowanie przez marszałek Sejmu przychylnej władzy prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej może być tylko wstępem do nieuznawania przez PiS rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego, jeśli taki zapadnie.
Prezes Trybunału Konstytucyjnego w oficjalnym oświadczeniu napisała, że zaplanowane posiedzenie Sądu Najwyższego "zostaje zawieszone" w związku ze wszczęciem przez Trybunał Konstytucyjny postępowania z wniosku marszałek Sejmu.
Zdaniem opozycji politycy Prawa i Sprawiedliwości obawiają się decyzji SN, który może zostać podjęta w czwartek. - PiS boi się jak ognia orzeczenia kolejnej niezależnej instytucji, jaką jest Sąd Najwyższy - oceniła posłanka PO Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Obóz rządzący z pewnością obawia się, że Sąd Najwyższy w swoim orzeczeniu uzna, iż nowa Krajowa Rada Sądownictwa nie jest niezależna od polityków, a sędziowie, w których powołaniu nowa KRS brała udział, także tej niezależności nie gwarantują.
Furtka do podważania legalności wyroków?
Morderstwo w Cerekwicy Starej, rozwód w Katowicach czy jazda po narkotykach w Jeleniej Górze to tylko trzy przykłady zwykłych spraw w sądzie, w których podważana jest lub była niezależność sędziów.
Mariusz Paplarczyk, obrońca Eryka J., chce podważenia wyroku dożywocia dlatego, że sędzia, który go wydawał, został powołany na wniosek nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
Chodzi o sprawę, którą dwa lata temu żyło pół Polski. Eryk J., używając noży, miał zabić małżeństwo i zaatakować ich córki. Jedna z nich spodziewała się narodzin jego dziecka, którego nie chciał.
Mężczyzna usłyszał wyrok dożywocia, ale teraz jego obrońca chce podważyć legalność orzeczenia.
Można się oburzać, że obrońca wykorzystuje furtkę, by bronić skazanego klienta, ale taka jest jego rola. Ta furtka została otwarta po sądowej rewolucji Prawa i Sprawiedliwości.
- Zaklinanie rzeczywistości przy pomocy "ustawy kagańcowej" powoduje tylko eskalację tego chaosu. Bo to, że sędziowie nie będą mogli kwestionować statusu określonych osób, nie oznacza, że te osoby będą sędziami - skomentowała sędzia Dorota Zabłudowska ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24