W Polsce dramatycznie brakuje lekarzy. W szpitalach, nawet tych w dużych miastach, sytuacja jest na tyle poważna, że trzeba zamykać całe oddziały. Na prowincji jest jeszcze gorzej.
W Rozmierzy koło Strzelec Opolskich po pani doktor Marii Świerkot-Baluch, która zmarła w sierpniu, pozostał pusty gabinet lekarza rodzinnego i 1200 pacjentów, którymi nie ma się teraz kto zająć. Brakuje następcy.
Lekarzy brakuje nie tylko na wsiach, ale też w najlepszych instytutach. W Centrum Zdrowia Matki Polki przez ostatni tydzień nie funkcjonował oddział chirurgii dziecięcej. - Pacjenci, którzy byli na oddziale, byli przeniesieni do innych klinik, natomiast kolejnych musieliśmy po prostu odsyłać. Wstrzymaliśmy przyjęcia planowe - opowiada Adam Czerwiński z Instytutu "Centrum Zdrowia Matki Polki" w Łodzi.
W Centrum Zdrowia Matki Polki brakuje nie tylko chirurgów dziecięcych, ale także kardiologów, pediatrów i neonatologów. Rzecznik placówki przyznaje, że mógłby zatrudnić wszystkich lekarzy, którzy by się zgłosili.
Neonatologów i chirurgów dziecięcych brakuje też w pobliskim Bełchatowie. Tam zamknięty został oddział neonatologiczny. Od października stanie chirurgia dziecięca. Na Podlasiu w Łapach właśnie został zamknięty oddział pediatryczny, a w Iławie w województwie warmińsko-mazurskim oddział ginekologiczno-położniczy. Na zachodnim pomorzu w Goleniowie - oddział wewnętrzny.
- Od wielu miesięcy zgłaszamy ministrowi zdrowia, że są bardzo duże braki kadrowe na rynku pracy. Zarówno jeśli chodzi o pielęgniarską, jak i kadrę lekarską. Rozmawiałam z konsultantem wojewódzkimi i z konsultantem krajowym w dziedzinie chorób wewnętrznych. Oni stwierdzili, że braki kadrowe są tak duże, że nie są w stanie pomóc na chwilę obecną - opowiada Katarzyna Kęcka, prezeska zarządu szpitalnego Centrum Medycznego w Goleniowie.
Paraliż systemu
System ochrony zdrowia doznaje stopniowego paraliżu z powodu braku personelu. Inwestycje w sprzęt i budynki na nic się zdają, bo nie ma kto ich obsługiwać. W Poznaniu miał właśnie ruszyć pierwszy w Wielkopolsce Szpitalny Oddział Ratunkowy dla dzieci, ale nie rusza i jeszcze długo nie ruszy. - Nie jesteśmy w stanie tego SOR-u uruchomić, chociaż mamy zaplecze, mamy sprzęt, mamy łóżka, mamy pomieszczenia, są napisane procedury. Bylibyśmy w stanie nasza izbę przyjęć zastąpić już Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym. Brakuje lekarz - przyznaje Urszula Łaszyńska ze Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu.
Zły system kształcenia, bałagan w specjalizacjach, złe warunki pracy, niesprawiedliwe wynagradzanie spowodowały, że jest źle - a będzie jeszcze gorzej. Zamknięcie grozi kolejnemu oddziałowi neonatologii - również w Poznaniu. - Ludzie będą odchodzić w momencie, kiedy nie będzie godnych warunków pracy i nie będziemy opłacać na przykład godnie rezydentów - przekonuje Monika Sierzputowska-Pieczara, neonatolożka, członkini Związku Zawodowego Lekarzy Neonatologów.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24