Niemiecki torpedowiec został zatopiony w sierpniu 1939 roku, a transportowiec - ostatniego dnia drugiej wojny światowej. Specjaliści wiedzieli o istnieniu wraków na dnie Bałtyku, ale dopiero teraz udało się je zlokalizować i sfilmować na dużej głębokości.
Wygląda jak plątanina stalowych prętów i sieci, ale to także pomnik historii dotąd przez nikogo nieodkryty. Niemiecki torpedowiec Tiger od 83 lat leży na dnie Bałtyku. Zatonął kilka dni przed atakiem na Polskę - został staranowany przez inny niemiecki okręt w trakcie przygotowań do inwazji.
- Samo nurkowanie jest ciekawe, a później okazuje się, że grzebanie w archiwach i okrywanie tej historii jest jeszcze bardziej ciekawe niż to, co widzimy pod wodą - mówi Tomasz Stachura, płetwonurek, szef Grupy Baltictech.
- Okręty były zaciemnione i duży niszczyciel uderzył w burtę torpedowca. Przeciął go na pół, w związku z czym okręt zatonął - dodaje Tomasz Zwara, płetwonurek.
Do tej pory nikt nie znał dokładnej pozycji torpedowca i do wraku nie dotarł. Teraz możemy go nawet zobaczyć dzięki nagraniom płetwonurków.
Tiger leży na głębokości 901 metrów. Tylko najlepsi nurkowie potrafią zejść na taką głębokość. Zagrożeń jest dużo.
- Wielkie fale, które mogą przyjść nagle, gwałtownie, wiatr może zmienić kierunek i również prądy, sieci, bardzo słaba widoczność - to są rzeczy, które tak naprawdę zawsze utrudniają nurkowanie. Tutaj trzeba lat doświadczeń - podkreśla Marek Cacaj, płetwonurek z Grupy Baltictech.
Kolejne odkrycie płetwonurków
Płetwonurkom tym razem udało się podwójnie. Zaledwie 15 mil morskich obok znaleźli inny niemiecki statek, który zatonął zaatakowany przez radzieckie samoloty ostatniego dnia wojny. Niewielki tankowiec, którym z otoczonego przez Rosjan Helu, do Rzeszy uciekało kilkuset niemieckich żołnierzy.
- Leży na około 72 metrach głębokości z dziobem zarytym dość mocno w dnie. Jest tam ładnie zachowana rufa i nadbudówka - przybliża Tomasz Zwara, płetwonurek.
Dotąd też nikt go nie odkrył. Być może dlatego, że oba wraki leżą głęboko i daleko od stałego lądu - w pobliżu wyspy Bornholm.
- Mamy namiary od rybaków i sprawdzamy. Rybacy zaczepiają sieci i odmarkerują sobie, żeby tam nie pływać, bo je tracą, a my wiemy, że taki zaczep to dla nas okazja - opowiada Maciej Honc, płetwonurek z Grupy Baltictech.
Okazja nie tylko do nurkowania, ale też do odkrywania dawno zaginionych i często zapomnianych pomników historii.
- Trzeba pamiętać, że na tym akwenie toczyły się działania wojenne nie tylko podczas obu wojen światowych, ale też wiele wieków wcześniej - podkreśla dr Marcin Westphal z Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Autor: Dariusz Łapiński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Honc/Marek Cacaj