Od lipca wszyscy Polacy powyżej 40. roku życia będą mogli zapisywać się na darmowe badania profilaktyczne. To nowy plan rządu, ale lekarzy mają wiele wątpliwości. Pytają między innymi o to, kto będzie oceniał wyniki pacjentów.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zaprasza od lipca na badania profilaktyczne 20 milionów osób, czyli wszystkich Polaków powyżej 40. roku życia.
Specjaliści załamują ręce i mówią, że to propaganda i pozorowane działania.
"W przedłożonym projekcie brakuje procedury omówienia z pacjentem wyników badań", "kto ma udzielać dalszych instrukcji pacjentowi?", "w jaki sposób będą interpretowane wyniki badań?", "pozostawienie pacjenta samego sobie jest niewłaściwym rozwiązaniem w profilaktyce" - to tylko kilka opinii poważnych instytucji i urzędów, które wpłynęły do Ministerstwa Zdrowia.
Eksperci zwracają uwagę, że pacjenci z wynikami badań pozostawieni zostaną sami sobie.
- Jeżeli (wyniki - przyp. red.) są nieprawidłowe, to tu nie ma żadnej ścieżki, którą dalej pacjent powinien się poruszać. Ten program odbywa się poza strukturami opieki podstawowej - mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarz medycyny rodzinnej z Porozumienia Zielonogórskiego.
Ministerstwo Zdrowia liczy, że pacjenci sami domyślą się, że z wynikami trzeba pójść do lekarza.
- Cóż z tego, jeżeli my wpiszemy, że lekarz podstawowej opieki zdrowotnej ma potem przyjąć i zbadać tego pacjenta, jeżeli ten pacjent nie przyjdzie, bo pacjent obowiązku pójść do lekarza nie ma - wyjaśnia rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Tu nie chodzi tylko o obowiązek zbadania pacjenta - za planem resortu powinny pójść pieniądze dla lekarzy, którzy muszą zinterpretować wyniki, na przykład badania PSA mogącego wykryć raka prostaty. Bez konsultacji nie ma ono sensu.
- Test jest nam powszechnie potrzebny, ale nie możemy opierać się tylko na wyniku, tylko na pełnej konsultacji urologicznej w aspekcie zdrowia mężczyzny - podkreśla prof. Roman Sosnowski z Europejskiego Towarzystwa Urologicznego.
"Sama diagnostyka nie ma żadnego uzasadnienia"
Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji - rządowa instytucja - ocenia działania ministra zdrowia Adama Niedzielskiego jako pozorne.
"Sama diagnostyka bez fachowej interpretacji wyników i ewentualnego pokierowania pacjenta nie ma żadnego uzasadnienia i nie wpłynie na poprawę sytuacji zdrowotnej populacji 40 plus" - możemy przeczytać w opinii Agencji.
Pacjent, żeby zapisać się na badania, a ma na to czas to końca roku, musi najpierw wypełnić specjalną ankietę.
- Jeżeli zgłosi się 20 milionów pacjentów, to gwarantuję, że poszerzymy to do roku lub dwóch lat - zapowiada Andrusiewicz.
Ministerstwo Zdrowia na diagnostykę przeznaczyło pół miliarda złotych. W jej ramach będzie można zrobić między innymi morfologię, badania moczu, ocenić funkcję wątroby i sprawdzić stężenie cholesterolu.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24