Twierdzi, że zabił w obronie koniecznej. Sąd mu nie uwierzył. "Nie bronił żadnych dóbr"

Źródło:
Fakty TVN
Twierdzi, że zabił w obronie koniecznej. Sąd mu nie uwierzył. "Nie bronił żadnych dóbr"
Twierdzi, że zabił w obronie koniecznej. Sąd mu nie uwierzył. "Nie bronił żadnych dóbr"
Dariusz Łapiński/Fakty TVN
Twierdzi, że zabił w obronie koniecznej. Sąd mu nie uwierzył. "Nie bronił żadnych dóbr"Dariusz Łapiński/Fakty TVN

Według skazanego to miała być obrona konieczna. Arkadiusz D. twierdzi, że zabił nożem mężczyznę, bo myślał, że to włamywacz. Ofiara prawdopodobnie po prostu pomyliła drzwi mieszkania w kamienicy. Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał Arkadiusza D. za winnego i skazał na 15 lat więzienia.

- Nie chciałem naprawdę nikogo skrzywdzić, a zwłaszcza kogoś zabijać. Ja stanąłem tylko w obronie taty - tłumaczył przed sądem Arkadiusz D. 

Według sądu nie można jednak mówić o obronie, gdy zadaje się cios prosto w serce. - Przy tego rodzaju obrażeniach szanse na przeżycie nie istniałyby nawet, gdyby cios zadany był na stole operacyjnym - argumentowała Anna Makowska-Lange, sędzia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. 

W apelacji Arkadiusz D. uzyskał karę pozbawienia wolności o 4 lata wyższą niż w sądzie pierwszej instancji.

Rzeszów. Ruszył proces apelacyjny Artura R. skazanego nieprawomocnie na dożywocie za zabójstwo psycholożki
Rzeszów. Ruszył proces apelacyjny Artura R. skazanego nieprawomocnie na dożywocie za zabójstwo psycholożki TVN24

Obrona domagała się uniewinnienia

Do tragicznego zdarzenia doszło dwa lata temu w Brodnicy. W nocy do kamienicy, w której skazany mieszkał z ojcem, przyszedł 30-latek, który chciał od znajomego odzyskać dług, ale pomylił mieszkania. Doszło do awantury. Arkadiusz D. chwycił za nóż, jak twierdzi, w obronie ojca. 

- Oskarżony mógł przypuszczać, że zdrowie czy życie jego ojca jest zagrożone, i z całą pewnością miał święte prawo odeprzeć zamach - przekonywała Katarzyna Bórawska, obrończyni Arkadiusza D. 

ZOBACZ TEŻ: Sprawa zabójstwa małżeństwa trafi ponownie do sądu. Wszystko przez zmianę ławnika

Obrona domagała się uniewinnienia, ale sąd uznał, że w tej sprawie nie ma mowy o obronie koniecznej. - Kiedy oskarżony zadawał dwa ciosy, jeden w ramię, drugi w serce, on nie bronił żadnych dóbr swojego ojca. (...) Działanie oskarżonego miało wyłącznie charakter odwetu - wskazywała sędzia Anna Makowska-Lange.

Ruszył proces Doriana S, oskarżonego o brutalne zabójstwo 25-latki
Ruszył proces Doriana S, oskarżonego o brutalne zabójstwo 25-latkiTVN24

Ofiara i skazany nie znali się

Według sądu w momencie pchnięcia nożem ojcu skazanego nic nie zagrażało, a mężczyzna, który pomylił mieszkania, nie tylko nikomu nie wyrządził krzywdy, ale już nawet odchodził. 

- Obrona konieczna - bardzo często starają się ludzie usprawiedliwić pewne swoje błędy czy swoją przemoc, swoją agresję - komentuje adwokat Piotr Walczak. - Każdy przeciętnie rozumujący człowiek wie, że nożem można zabić, zwłaszcza jeżeli godzi się w okolice klatki piersiowej. Tutaj mieliśmy dwa uderzenia nożem, nie jedno - zwraca uwagę adwokat Bartosz Wojda. 

ZOBACZ TEŻ: "Zadała ofiarom kilkadziesiąt ciosów". Archiwum X rozwiązało sprawę dwóch morderstw

Oskarżyciele domagali się o wiele wyższej kary - ich zdaniem nie zachodzą w tej sprawie żadne okoliczności łagodzące. - Dożywotniego pozbawienia wolności, ewentualnie kary 25 lat pozbawienia wolności i orzeczenia miliona tytułem zadośćuczynienia, ewentualnie 500 tysięcy złotych - mówiła Martyna Skrzypek, pełnomocniczka oskarżycielki posiłkowej. 

Niezadowolona jest też obrona skazanego, dlatego możliwa jest kasacja wyroku. Oskarżyciel i obrońca zgadzają się w tej sprawie tylko w jednym: to przypadkowa zbrodnia, do której nie powinno było dojść. 

Ofiara i skazany nie znali się. Nigdy wcześniej nawet się nie spotkali. 

Autorka/Autor:

Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN