Prezydent Andrzej Duda nie wyklucza, że był inwigilowany Pegasusem, ale jednocześnie przyznaje, że nie zastanawiał się nad tym. Z kolei sędzia Igor Tuleya nie wyklucza, że dał zgodę na użycie Pegasusa, nie wiedząc, że to Pegasus, bo służby prosiły sądy o zgody na działania operacyjne, nie informując, co potrafi to oprogramowanie. Pegasus to narzędzie, które może przejąć kontrolę nad całym urządzeniem i zdobyć wszystkie dane.
Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla Polsat News, kiedy został zapytany o to, czy był podsłuchiwany Pegasusem, odparł, że nie wie. Dopytany, czy chciałby się dowiedzieć o ewentualnej inwigilacji, stwierdził, że niekoniecznie - Nigdy nie szukałem żadnej odpowiedzi na to pytanie - dodał.
Gdy w czasie Rady Gabinetowej premier poinformował prezydenta o używaniu Pegasusa, to prezydent się nie uśmiechał. Nikomu nie jest również do śmiechu we wszystkich partiach - w tym w PiS-ie.
W Stanach Zjednoczonych, kiedy zwykłe, prymitywne podsłuchy wywołały aferę Watergate, prezydent musiał ustąpić ze stanowiska. Tymczasem Andrzej Duda nawet nie krytykuje szefów służb z czasów, w których Pegasus był używany wobec ludzi, których PiS nie lubiło - a taka totalna inwigilacja może być fabryką haków na wszystkich.
- Głowa państwa, która słyszy o nielegalnych podsłuchach, powinna być pierwszą, która reaguje, ale jeżeli kolega Wąsik, kolega Kamiński, którego prezydent tulił do swojego serca, stali za tym procederem, to ja się w ogóle nie dziwię - mówi Tomasz Trela, poseł Lewicy, wiceprzewodniczący sejmowej komisji ds. Pegasusa.
Rzeczywiście - sprawa dwóch byłych posłów, oficjalnie i prawomocnie skazanych oraz zatrzymanych, bardzo poruszyła prezydenta. Natomiast totalną inwigilacją bronią antyterrorystyczną, nawet głowy państwa, Andrzej Duda nie jest wstrząśnięty - wręcz przeciwnie. Nawet jeśli mówi, że nie powinno do tego dochodzić. - Ja się muszę też z takimi sytuacjami liczyć, że ja jestem pod ochroną kontrwywiadowczą. Tak to jest - zaznaczył prezydent.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Buda też nie widzi w tym nic złego. - Jeżeli byłoby to zgodne z prawem? Dlaczego prezydent nie miałby być włączony w system, jesteśmy równi wobec prawa - podkreślił Buda.
Jak działa Pegasus?
W Pegasusie nie chodzi o ochronę kontrwywiadowczą, tylko o dostęp do wszystkiego: w komputerach i telefonach. Do tego dane zbiera za granicą producent, a służby mogą się nie tylko włamać, ale i zmienić treść, chociaż polskie prawo daje im tylko możliwość pozyskiwania informacji i ich utrwalania w określonym czasie, i na tym opierają się sądy, wydając zgodę na kontrolę operacyjną.
We wnioskach nie ma informacji, że chodzi o Pegasusa, nie ma informacji, że w ciągu trzech dni inwgilacji, na które zezwoli nieświadomy sąd, służby zapiszą pięć lat życia kogoś - SMS-ów, maili, zdjęć i haseł do kont.
- Tak jak sąd stosuje tymczasowe aresztowanie i nie zakłada tego, że w areszcie ta osoba będzie poddawana torturom - wskazuje Igor Tuleya, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.
Czytaj więcej: Igor Tuleya: były wnioski o kontrolę operacyjną dotyczące i polityków wówczas rządzących, i opozycyjnych, i sędziów
Tuleya jednocześnie przyznaje, że mógł być w ten sposób wykorzystany, bo rozpatrywał wnioski o kontrolę operacyjną, ale nikt w nich nie pisał o użyciu antyterrorystycznej cyberbroni. - Były wnioski dotyczące polityków wówczas rządzących, polityków opozycyjnych, adwokatów i sędziów - mówi sędzia.
Taka informacja to już bomba, a Igor Tuleya może też ujawnić nazwiska, ale na niejawnym posiedzeniu sejmowej komisji, i pewnie zostanie o to poproszony. Jednak najpierw zeznania złoży Jarosław Kaczyński.
Źródło: Fakty TVN