Alan ma pięć lat i chce być piłkarzem. Już wie, że jest dzielny, choć jest tak mały. Jego nogi są powykręcane z powodu wady genetycznej. Już po urodzeniu były w gipsie. Teraz bolą w butach ortopedycznych. Alanem opiekują się dziadkowie, którzy zbierają teraz pieniądze na operację, której w Polsce nie można przeprowadzić.
Alan miał gips na nogach już w drugiej dobie życia. Gdy skończył pół roku - stał się niewolnikiem korekcyjnych butów i tak jest - z przerwami - do dziś. - Miał dość mocno te stópki wykręcone i po jakimś czasie też u niego zdiagnozowano zespół paznokieć-rzepka. To jest wada genetyczna, wrodzona - wyjaśnia Agnieszka Sobek, babcia Alana.
Niedługo po tym, jak babcia dokumentowała pierwsze kroki Alana bez gipsu, na rodzinę spadł kolejny cios. Ojciec nie uczestniczył w życiu chłopca nigdy, w końcu poddała się też matka. Dziadkowie z trudem, ale wywalczyli przed sądem opiekę zastępczą, bo widzą, jak wiele można dla chłopca zrobić, jeśli tylko się chce. - Bardzo pogodne dziecko, uczynny też jest bardzo, bardzo jest ambitny. Stara się, żeby być pierwszy. Nawet jak mu nie wyjdzie, popłacze się i dalej chce. To daje nam niesamowitą siłę - tłumaczy Mariusz Słuszniak, dziadek Alana.
Ogrom wsparcia
Radość z poprawy zdrowa Alana nie trwała długo. Chłopiec już miał mieć robione w warszawskiej klinice przeszczepy ścięgien, gdy podczas konsultacji w Wiedniu, po badaniu rezonansem magnetycznym, okazało się, że naprawianie stóp nic nie da, jeśli najpierw nie naprawi się kolan chłopca.
Zespół paznokieć-rzepka zaczął robić swoje - prowadzi on do stopniowej deformacji rzepki, ud, miednicy, łokci i kostek. W tym przypadku zaatakował kolana. - Lewe kolanko jest w gorszym stanie niż to prawe i wymaga właśnie tej operacji, bo ta rzepka jest całkowicie poza kolanem. Trzeba przeszczepić tę rzepkę w odpowiednie miejsce i wiele innych rzeczy ponaprawiać w tym kolanie - tłumaczy babcia chłopca.
Lekarz, który prowadził chłopca w Polsce, w rozmowie telefonicznej przyznał, że brakuje u nas specjalistów, którzy potrafiliby kompleksowo leczyć skutki szpotawej stopy.
Na operację w Wiedniu, której termin wyznaczono na styczeń, babcia i dziadek chłopca próbują uzbierać 80 tysięcy złotych. Pomaga przedszkole Alana. - Jeśli się przyjrzymy, to zauważamy jego niepełnosprawność, ale jest naprawdę warte każdego poświęcenia. Jest bardzo dojrzały emocjonalnie jak na swój wiek. Niejedno już w życiu przeszedł - mówi Marta Mroczek, wychowawczyni w przedszkolu numer 11 w Elblągu.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN