Reputacja Polski bardzo mocno ucierpiała na aferze wizowej. Zagraniczne media podkreślają, że sprawa jest poważna. Padają nawet pytania o obecność Polski w Schengen. Dziennikarze z Ugandy przypominają, że o sprawie informowali już miesiące temu, a aktywiści z tego kraju mówią o "oszustwie zorganizowanym przez polski rząd".
Świat pisze o poważnej aferze, niemieckie media mówią o "skandalu o niewyobrażalnych rozmiarach". W Berlinie aferę wizową traktuje się niezwykle poważnie. Padają nawet pytania o obecność Polski w Schengen. Utrata wiarygodności i hipokryzja - tak w skrócie można powiedzieć, w jaki sposób o aferze wizowej piszą niemieckie media.
"Bild" pisze o hipokryzji Polski. O tym, że rząd zazwyczaj winę za wszystkie niepowodzenia zrzuca na Niemcy, a teraz "'zalew' migrantów wezbrał przez skorumpowanych warszawskich urzędników. "Nielegalni uchodźcy z kupionymi polskimi dokumentami są celowo przepuszczani do Niemiec" - podkreślono.
Komentarze mają też wyraźnie polityczny charakter. "Mówi się, że przy wydawaniu wiz w polskich konsulatach poza Europą dochodziło do nieprawidłowości i korupcji. Wizerunek partii, przedstawiającej się jako jedyny gwarant bezpiecznych granic, zaczyna się chwiać" - przekazuje Deutsche Welle. - Polska, która prezentowała się jako kraj, który nie przepuści ani jednego migranta, musi teraz przyznać, że ma problemy - uważa Jacek Lepiarz z Deutsche Welle.
Międzynarodowy skandal?
Podobnie pisze Associated Press. Zdaniem agencji - zarzuty mogą przed wyborami poważnie uderzyć w konserwatywną partię rządzącą. "Skandal grozi zburzeniem antyimigracyjnego stanowiska PiS" - komentuje BBC.
- Ten skandal przychodzi po prostu w przeddzień wyborów, dzięki czemu jest on poważną bronią w rękach opozycji. O tym też wszyscy piszą - mówi Michel Viatteau, korespondent AFP.
Nawet media w Afryce przypominają, że o sprawie pisały miesiące temu. Jednym z pierwszych, który alarmował o nieprawidłowościach, był portal Watchdog Uganda, który opisał, że "w polskiej ambasadzie w Nairobi(...) kobiecie kazano zapłacić aż 5000 dolarów za uzyskanie wizy pracowniczej".
Teraz autor tekstu mówi "Faktom", że nic się nie zmieniło. - Ludzie sprzedają domy, sprzedają wszystko co mają, żeby dostać wizę od polskiego rządu - podkreśla Baba Andrew Buluba, dziennikarz Watchdog Uganda.
CZYTAJ WIĘCEJ: Afera wizowa. Co wiemy do tej pory?
Sprawa ma dotyczyć tysięcy osób z wielu krajów, choć część mimo łapówki nie dostała wiz, przez co zamierzają protestować. - To oszustwo zorganizowane przez polski rząd. Oni traktują nas jak śmieci, a nie jak ludzi - mówi Bruce Kwikiriza, aktywista z Ugandy.
Media donoszą o kolejnych niebezpiecznych sytuacjach. Hiszpańska agencja ustaliła, że osoba niespełniająca wymogów do uzyskania wizy Schengen, czyli być może niebezpieczna, załatwiła jej wydanie w polskiej ambasadzie w jednym z państw Bliskiego Wschodu w zamian za 5000 euro łapówki.
Media piszą o utracie reputacji Polski. Mało kto wierzy, że chodzi zaledwie o kilkaset osób, mówi się nawet o setkach tysięcy. Politycy PiS przekonują jednak cały czas, że "nie ma żadnej afery".
Źródło: Fakty TVN