Czy minister Dworczyk namawiał premiera Morawieckiego do podpisania dokumentu z datą wsteczną? Chodzi o odwołanie szefa Prokuratorii Generalnej, który został mianowany na sędziego Sądu Najwyższego.
Michał Dworczyk miał w prywatnej korespondencji nakłaniać premiera do podpisania z datą wsteczną decyzji o odwołaniu prezesa Prokuratorii Generalnej. Jeśli mail jest prawdziwy, oznacza to, że decyzję datowaną na 10 października premier podpisał dopiero w następnych dniach. - Gdyby ktoś przyszedł do mnie i o to zapytał jako radcę prawnego, jako prawnika, powiedziałbym, że to jest sprawa dla prokuratury, dlatego że nie można udawać, że odwołało się kogoś wcześniej, aniżeli się to zrobiło - mówi Borys Budka z PO.
Wszystkie informacje i dokumenty związane z odwołaniem prezesa Leszka Boska znajdują się albo w Prokuratorii Generalnej albo w kancelarii premiera - do emisji materiału w "Faktach" TVN żadna z tych instytucji nie odpowiedziała na nasze pytanie, a sam Leszek Bosek - pytany o sprawę - odmówił komentarza.
- To już jest przestępstwo czysto kryminalne. Przestępstwo urzędnicze, poświadczenie nieprawdy w dokumencie, i zagrożone karą pozbawienia wolności do lat pięciu - uważa Ewa Wrzosek ze Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex super omnia"
Przedłużone śledztwo
O sprawę domniemanych maili szefa kancelarii premiera, które wyciekły po tym, jak włamano się na jego prywatną skrzynkę, zapytany został także minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. - Jeśli prokuratorzy, bądź inne organa ścigania, które zajmują się tą sprawą znajdą też elementy, które mogłyby wskazywać na popełnienie przestępstwa, to na pewno takie wątki będą również przedmiotem oceny prawno-karnej - stwierdził.
- My od samego początku to podkreślamy, że nie będziemy się odnosić do każdego maila, który jest publikowany przez osoby z Rosji czy z Białorusi - przypomniał w Radiu Plus Piotr Müller, rzecznik prasowy rządu.
- Tego nie można zbyć. Tu już od dawna powinno być postępowanie, powinny być wyciągnięte konsekwencje - mówi Marek Biernacki, były koordynator do spraw służb specjalnych z Koalicji Polskiej.
Bohaterami najnowszej odsłony afery mailowej - obok ministra Dworczyka i premiera - są też prezydencki minister i osoba nazywana "prezes Julią". Mieli oni uzgadniać i omawiać powołania sędziowskie do nowej izby Sądu Najwyższego. Jednym z kandydatów miał być właśnie Leszek Bosek - dziś sędzia Sądu Najwyższego. - Tak naprawdę nikt z osób, które tam występują, nie stanął przed kamerą i nie powiedział, że to jest fałszywka- mówi Borys Budka.
Prokuratura informuje, że śledztwo w sprawie wycieku maili ministra przedłużono do 10 grudnia. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24