Sebastian Kawa pokazał, jaką frajdą jest lot szybowcem nad bałtyckimi klifami. Latał już w Himalajach. W lipcu planuje przelot nad K2.
Muskając fale, by dorównać ptakom, niżej szybować już nie można. Dla takich widoków i wrażeń najlepiej urodzić się ze skrzydłami, albo pokochać latanie. Sebastian Kawa jest w pogoni za tym, co przekracza granice. - Jest to przepiękne znaleźć się nad takimi miejscami, których nikt w ogóle z takiej perspektywy nie widział - przyznaje Sebastian Kawa, pilot i mistrz szybowcowy. Startował z lotniska wojskowego w Babich Dołach, by za moment unosić się nad klifami w Gdyni. To był pokaz wyjątkowych lotów. - Około dwa kilometry udało się przelecieć jak albatros nad falami - opisuje Sebastian Kawa.
Gen latania
To, czego dokonał, latając wzdłuż klifu, to nawiązanie do konkursu szybowcowego, który odbył się prawie w tym samym miejscu w maju 1925 roku. Ponad sto lat temu szybowce startujące w Gdyni odbywały najwyżej kilkudziesięciosekundowe loty. Nie oddalano się też od lądu.
- Nie ma historycznych zapisków, żeby ktoś kiedykolwiek wykorzystał klif do tego, żeby latać od strony morza. I to trzeba było zrobić, bo takie loty wykonuje się prawie na całym świecie - tłumaczy Kawa.
Gen latania cała jego rodzina ma po ojcu. - Myśmy się wychowali na lotnisku. Nie mieliśmy komputerów, telefonów, zabawek za bardzo nie było. Jedyne co, to rower - opowiada Anna Kawa-Marugi, siostra Sebastiana Kawy.
Na horyzoncie K2
Sebastian Kawa uprawia szybownictwo od 36 lat. 18 razy był najlepszy na świecie, dziewięć razy w Europie. Startując w zawodach, ściga się sam ze sobą. Stąd potrzeba nowych wyzwań - za horyzontem klifów w Gdyni w planach rysuje się najwyższy szczyt Karakorum. - K2 to jest marzenie. To jest coś, co chciałbym naprawdę zrobić. Myślę, że jest też taki troszeczkę niedosyt po tym, że Polacy, którzy mieli bardzo piękną kartę himalaizmu zimowego, nie zdobyli jednak tej góry jako nasza ekipa w zimie. To chciałbym to zrobić na szybowcu - mówi Kawa.
Ekipa wybiera się do Pakistanu za dwa miesiące. 11 lat temu Polak latał już w Himalajach, jak nikt przed nim. - Trzeba było być na tyle szalonym, żeby się na to zdecydować - przyznaje Sebastian. - Sebastian może przeciera szlaki - mówi Anna. Przed wyprawą odbyły się jego symbolicznie zaślubiony z polskim morzem. - W życiu, oczywiście, najważniejsza jest rodzina, ale zaraz potem bardzo ważne jest to, żeby realizować swoje marzenia - twierdzi Sebastian Kawa.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Sebastian Kawa/Archiwum prywatne